niedziela, 19 maja 2013

Kup se (mężu).

A co tam, dzisiejszy wpis jest odreagowaniem na dzisiejszy poranek i może nie myślę tak na co dzień i nie przywiązywałabym do tego wagi aż tak wielkiej gdyby całkowita ignorancja ze strony męża.
Tak kochanie, dzisiejszy wpis jest moim żalem wylanym na forum.
Ponieważ twoja żona już ma dosyć a wiem,że czasami uda ci się coś nie coś podczytać. tak więc zapnij pasy weź leki uspakajające i czytaj.

Czytaj i myśl o tym co twoja żona ciągle mówi. 
Ponieważ gdyby nie było by to ważne nie zawracałabym sobie tym głowy a moje oczy nie byłyby zapuchnięte od płaczu.


Mężu KOCHAM CIĘ
 jak nikogo na świecie ale nie potrafię czasami zrozumieć Twojego postępowania. 
Znasz mnie i mój charakter jak nikt z pozostałych domowników. Pokochałam cię całą sobą, zaufałam i chciałabym abyś chciał abym była szczęśliwa.
Jestem osobą może nie o dość popapranym charakterze ale od czasu porodu i tego małego  piekiełka po porodzie zmieniłam się i chciałabym abyś to poją.
 To doświadczenie zmieniło mnie i moje podejście zarówno do Ciebie jak i do twojej/naszej rodziny. Pod pewnymi względami jestem z Ciebie bardzo dumna ale czasami zdarzają zapłonąć moje policzki może nie ze wstydu co z  zażenowania i braku alternatywy.

Wiesz,że jestem Ci oddana, 
nigdy nie kłóciliśmy się a jeśli już doszło do spięcia nie potrafiliśmy się na siebie gniewać za długo. Były fochy, dąsy ale bardziej na zasadzie lekkiego podrażnienia zadziałania sobie na nerwach. Ale w pewnej sprawie nadal ciężko nam nawiązać porozumienie. 

Jak nie wiadomo o co chodzi- 
to chodzi zapewne o pieniądze.
A raczej o ich brak.

O brak wspólnego konta i ciągłe rozróżnianie,na moje i twoje pieniądze a przecież w dniu ślubu i w momencie podpisywania dokumentów w kościele wiedziałeś, że od dnia pierwszego października 2011  jest nas już dwójka,że
 tworzymy duet.

Czekałam, 
czekam nadal abyś to poją i zrozumiał i mam szczerze ...... co myśli twoja mama na ten temat. 
Pewne rzeczy powinny pozostawać między nami a niesmaczne żarty z twojej strony są czasami nie na miejscu. Robi mi się wtedy bardzo przykro i każe mi się zastanowić jak ważna jestem w twoim życiu.

 Za tydzień mamy wesele. 
Widzę,że masz przeogromną ochotę. Tydzień temu była komunia. 
Poszłam w kostiumie kupionym na chrzciny synka. Nie ma w tym nic tak naprawdę złego. Ale dzisiejsza moja chęć pojechania z wami na zakupy zakończyła się twoim głupim, chamskim, okrutnym żartem.
Wypowiedzianym przy twojej mamie.
 "Przecież ci nie bronie. Jedź, kup se.
Przecież masz w czym pójść.
 Masz kostium."

Na moje stwierdzenie,że byłam w nim na chrzcinach, komunii i tym,że chciałabym nabyć coś nowego mąż odciął,że i w tym kostiumie jeszcze nie jedną imprezę opylę.

Nie ma nic tak bardziej budującego jak opinia ukochanego.
Czuję się teraz jakby mnie ktoś pobił. 
Teściowa oczywiście swoje trzy grosze wtrąciła,że jak będę szła do pracy to zalecę gdzieś i coś sobie kupię. 
Fakt nie ma w tym nic złego, ale jakbym coś znalazła byłabym w tym na komunii. Rodziny się nie pokrywają. Komunia była ze strony męża, a wesele z mojej.

Mężu zreflektowałeś się przyszedłeś i jeszcze dolałeś oliwy do ognia.

Pracuje to fakt. 
Zarabiam, fakt niezaprzeczalny ale czemu nie możesz pojąć,że nie zarabiam po 4tys. tylko marne 1000zł, z tego dojazdy, podstawowe zakupy i wydatki na małego.
To wszystko kosztuje. 
Szymek rośnie. Wyrasta z małych śpioszków, lubi deserki ze słoiczków więc nie mogę i nie chcę mu odmawiać. 
Wolę jemu coś kupić niż sobie.

Zresztą jestem beksa ostatnio i teraz płacząc mówiłam ci,że to bardzo niesprawiedliwe. Zarządzasz budżetem ty,
 naszymi pieniędzmi gospodarujesz tak jak trzeba ale chociaż żeby pomyśleć,że nie mam i może mi żal wydać tą głupią stówkę na nową sukienkę to nie pomyślałeś. 
Po co mi zresztą ona. 
Z nowszych rzeczy w szafie po ślubie oprócz kostiumu i dwóch bluzek i sukienek ciążowych nie byłoby nic. Przepraszam po ślubie jeszcze kupiłam buty zimowe.

Nie chodzi mi o tą cholerną sukienkę czy o jej brak tylko o to, 
że nie ma czegoś jak nasza, wspólna kasa. 
Mam wypłatę i z niej muszę wykarmić synka, nas i nieć na busa. Ciężko jest bo wszystkie oszczędności jakie potrafiłam zgromadzić szły zawsze w prawo jazdy. Wszystko, każdy wyjazd, podejście kosztowało mnie.

fakt pozostaje faktem,że niedługo prawdopodobnie jak nie przedłużą umowy ze mną skończą mi się pieniądze z wypłaty i co dalej?
Ty pieniędzy nie masz.
Ja nie mam.

Mamy a raczej mieliśmy pieniądze ze ślubu, chrzcin, za jabłka, za chmiel.
 Nie zarzucam ci złej gospodarności, tego że maszyny nabyłeś,że raty kredytu spłacasz,że rachunki opłacasz ale to mam ci za złe,że nie ma miejsca w domu gdzie mogłabym w razie czego wyciągnąć pieniądze, wydać na nasze potrzeby.
Tego nie ma i tego pojąć nie potrafię.
Twoja mama się już bardziej w naszym budżecie zna, orjentuje niż ja. 
Ja nic nie mam. 
Nic nie znaczę, moje potrzeby nie są ważne.
 Przecież mogłabym kupić wcześniej coś na imprezę i nic ci by było do tego ale po co kiedy w lodówce hula wiatr.

Pojmij, zrozum w Końcu,że jesteśmy jednością,że nie powinnam ci się spowiadać i prosić o pieniądze.
 Jeszcze pracuje, jeszcze mam swoją pensję, ale ciarki mnie przechodzą jak jej zabraknie. Co wtedy?
Będziesz mnie rozliczał z każdej złotówki?
Nie kupisz małemu zabawki, słoiczka czy chleba?

Przeraża mnie ta sytuacja i daje do zastanowienia.
 Czasami mam wrażenie,że życie w pojedynkę byłoby dla ciebie wybawieniem.
 Zero ględzenia, płaczu, fochów dąsów czy wiecznych pretensji ale ja chce i wiem co przysięgałam.  
Dla mnie przysięga małżeńska ma moc i wiąże nas na całe życie. 
A nie chce płakać za każdym razem kiedy mnie zranisz świadomie czy nieświadomie. Celowo czy przez przypadek ponieważ ja na to nie zaśużyłam.
 Staram się jak mogę. 
Daje z siebie wszystko i tego samego oczekuje.

Przemyśl, zastanów się w którym miejscu w życiu jesteśmy i ile jeszcze przed nami wiosen i wspólnych jesieni. 
Myśl co mówisz bo ranisz.
Sprawiasz,że tracę wiarę w siebie i swoje możliwości a wydawało mi się że z Tobą na koniec świata mogłabym pójść.

Tak jak w naszej, mojej piosence na pierwszy taniec. 

Pamiętasz?


6 komentarzy :

  1. Smutne, ale prawdziwe. Takie sytuacje są czeste, nawet bez udziału tesciowej. Co do pieniędzy, ja zarabiam tak jak ty, ale wole mieć osobne konta. Czuje sie niezależna. Nigdy jednak nie usłyszałam " po co ci sukienka". Może dla tego, że nigdy nie pytam o pozwolenie, konsultuje jedynie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle szczerych emocji... Ściskam mocno i rozumiem, niepracującą mamą w końcu jestem, chociaż może bez takich problemów i teściowej (którą pogoniłam w diabły)... Życzę z całego serca, żeby mąż zrozumiał!

    OdpowiedzUsuń
  3. smutna sprawa...nie ma nic gorszego niz brak zrozumienia ze strony męża. Wybacz, że to powiem, ale dlaczego Twoj mąż nie daje ci kasy na małego? przecież to też jego synek?! i do tego cała ta tesciowa...hmmm...wydaje mi się, że zamiast płakać, musisz stac się bardziej asertywna i stanowcza. nie dopuszczaj do takiej sytuacji!!1 powinnas postawić granicę...trzymam kciuki...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach te teściowe!Post przeczytałam jednym tchem ! Kochana sukienka Ci się należy bo jesteś wyjątkowa i Twój mąż powinien o tym wiedzieć! Trzeba walczyć o swoje prawa i potrzeby w ognisku domowym. Trzymam kciuki o dobre porozumienie!Pozdrawiam i zapraszam do mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przytulam mocno. U nas jest wspólne konto ale za to są inne problemy. Tak jak napisała Odmieniona, trzeba walczy o swoje prawa, tylko tak naprawdę łatwo mówić, bo jak druga osoba nie chce zmienić toku myślenia to można rozmawiać, krzyczeć, tupać i tak nic to nie zmieni, niestety. Przepraszam, że nic motywującego nie napiszę, ale u mnie też się wali relacja żona-mąż :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj moja droga na wstępie mocno cie całuję i tule tak od serduszka ;)

    Co do osobnych kont my również mamy dwa czasami mamy zgrzyty i otarcia chyba taki nasz urok ....

    Tobie kochana życzę by mąż ujrzał twój ból i smutek .....bo rozumiem ze nie chodzi o sukienkę a o fakt jego czynów slow zachowań ;) życzę Ci byś była taka szczęśliwa jak pragniesz ;)

    buzi

    OdpowiedzUsuń