czwartek, 20 czerwca 2013

Nie perfekcyjna JA

Czy to źle, że 
chce żyć po swojemu?

Czy to źle, że 
chcę decydować o ważnych sprawach w mojej rodzinie i chcę aby mój głos coś znaczył?
Czy to źle,że 
czasami łapię się na tym, że ze zmęczenia gadam i robię w pracy głupstwa a w domu odpuszczam sobie "perfekcyjność" na kiedy indziej?

Wydaje mi się, że robię dobrze, że staram się jak mogę i daję z siebie wszystko. 
NIBY TAK DUŻO A JEDNAK MAŁO.
Za mało jak dla niektórych.


 Liczy się – tylko wnętrze.

Podejmując decyzję o tym aby zacząć żyć nie w pojedynkę ale razem byłam świadoma tego, że zamieszkam w domu rodzinnym M. 
Bywałam tam przy różnych okazjach, byłam mile witana i zawsze wyjeżdżając od niego miałam tyle pozytywnych emocji w sobie.
 Cieszyłam się,że będę miała liczną, fajną rodzinkę. 

Życie niestety weryfikuje wszystko bardzo szybko.
Czasami za szybko.

Moje pierwsze wrażenia już dawno zostały przewartościowane. 
Nauczyłam się tego aby milczeć i nie narzekać przy kimś bo niestety wszystko zostaje po przekręcane a moje słowa wywołują "toksyczne burze" i spięcia w "idealnym domu".

Żarty niewinne, czasami rzucone w powietrze tak dla rozluźnienia atmosfery wywołują grymas na twarzy co niektórych osób a przecież nie miało to takiego celu. 
Czemu nie potrafimy i wysłuchać tego co ktoś ma do powiedzenia?
Czemu boimy się słów krytyki?
 Czemu ja muszę wysłuchać, przyjąć do wiadomości prawdę, czy nieprawdę i nie mogę się do tego ustosunkować, obronić ani powiedzieć co myślę bo tak jest komuś wygodniej, bo czuje się lepszy.

Wydawało mi się kiedyś, że znam się na ludziach, że potrafię wyczuć osoby które są nieszczere i niegodne mojego zaufania a już niejednokrotnie się sparzyłam.
Oberwałam.

Mam nie wyparzony język- 
to fakt niezaprzeczalny ale nie umiem i nie potrafię zrozumieć czemu ktoś ma zawsze komuś ustępować, paniać i zawsze przepraszać. 
Ja rzadko kiedy przepraszam i przyznaję się do błędów- 
taka już moja natura lwa ale do ........ cholery 

nie pozwolę aby ktoś dyktował mi jak mam żyć.

Na jakich warunkach.
O czym można rozmawiać a o jakich tematach nie.
O tym czy ja mogę, chcę coś zrobić.

Jeśli ktoś mnie czyta,ewentualnie trafi na mój wirtualny świat i przeczyta to-

TO NIECH MA ŚWIADOMOŚĆ, ŻE OD 16 ROKU ŻYCIA SAMA O SOBIE DECYDOWAŁAM I ZAMIERZAM NADAL DECYDOWAĆ.
DOBRE RADY ODNOŚNIE MOJEGO SPOSOBU ŻYCIA, WYCHOWANIA DZIECKA I RELACJI Z MĘŻEM POZOSTAWIAĆ BEZ KOMENTARZA.

Jestem wierna sobie i swoim zasadom. 
Dorastałam i wychowywałam się w rodzinie, w której szanowano moje decyzje. 
Jeśli ktoś udzielał mi rad, to je najzwyczajniej wysłuchiwałam aby podjąć swoją decyzję.

Moje życie i moja odpowiedzialność za nie.
Nic nikomu do tego jak zarządzam swoim czasem wolnym.
To ja a nie ktoś inny będzie kiedyś stał i odpowiadał za swoje decyzje.

To ja tworzę z mężem i z synkiem rodzinę. 
To ich dobro jest u mnie na pierwszym miejscu  i tylko z nimi tak naprawdę się liczę.

Dziękuje za wysłuchanie, przeczytanie- ulżyło mi.

Wracam do rzeczywistości.
Mojej rzeczywistości i nie perfekcyjności.

2 komentarze :

  1. Witam serdecznie !Troszkę Was poczytałam i fajnie tu u Was,będę zaglądała często!Pozdrawiam i zapraszam również do nas :)mojemalewielkieszczescie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło Nam.
    Prosimy się rozgościć w Naszym świecie:-)
    A zaproszenie przyjmujemy.

    OdpowiedzUsuń