piątek, 7 czerwca 2013

Tylko MÓJ


Kiedyś ktoś spytał się mnie jaki jest mój ulubiony, najlepszy moment spędzony z synkiem.
Jest ich tak wiele, że ciężko było mi precyzyjnie odpowiedzieć na zadane pytanie w tamtym momencie. Niektóre z matek szybko i precyzyjnie potrafią wyliczać takie momenty, a ja zawsze uważałam i uważam, że każda chwila spędzona razem, wspólnie  jest najcenniejsza, najważniejsza.
Tak było do wczoraj!!!!!!





Niczym szczególnym się ten dzień nie wyróżniał.
Szymon jak zwykle wyciskał z siebie pokłady energii a ja próbowałam go jakoś „okiełznać” ale sprytny mały człowiek poznał już nas i wie, że każdemu mięknie serce kiedy po policzkach spływają perełki.
Ja mięknę, mąż również chociaż w tym naszym zwariowanym związku to ja próbuje wdrażać reguły, zasady i chce aby mały znał słowo „nie” i reagował na nie.

Ale przyznam się Wam do tego ,że mięknę i topnieję jak góra lodowa.
 Może spowodowane jest to tym, że coraz częściej synek zasypia koło mego boku a rano jest przekładany z powrotem do mojego królestwa. Serce mi pęka z dumy kiedy patrzę na tą „sporą” kruszynkę i jeszcze nie potrafię ogarnąć tego jakie mnie, nas  spotkało szczęście.
I może to przekładanie, przenoszenie go z naszego łóżka do jego łóżeczka sprawiło, że czuję się jakoś tak inaczej, wyjątkowej.
 Rozklejam się kiedy biorę małego w ramiona a on z taką ufnością, bezbronnością zakłada mi ręce na szyje. Jak się przytula całym ciałkiem do mnie. Jak jest całkowicie zdany na mnie. Jak mi ufa i podejrzewam na swój sposób kocha i jest przywiązany.
I właśnie kiedy tak trzymam śpiącego synka w ramionach, ten krótki moment stał się momentem przełomowym.
Poczułam co to znaczy być mamą. Osobą najważniejszą i najcenniejszą.

Święto mamy już za nami ale ja od wczoraj obchodzę go codziennie.
 Celebruję tę jakże ważną dla mnie i bezcenną chwilę. Wiem, że synek za jakiś czas dorośnie albo stanie się na tyle dorosłym człowiekiem, nastolatkiem, że moje ramiona mogą być już nie tak atrakcyjne, trochę kiczowate.

ALE SĄ I ZAWSZE BĘDĄ 


PAMIĘTAJ SYNKU ZAWSZE MOŻESZ SIĘ W NIE TULIĆ, ZAWSZE UKOJĄ TWÓJ SMUTEK I BÓL. 
TO W NICH BĘDZIESZ ŚWIĘTOWAĆ MAŁE I DUŻE SUKCESY.
ONE NIGDY NIE PRZESTANĄ NA CIEBIE CZEKAĆ.

2 komentarze :

  1. Ja staram się nie myśleć o momencie w którym Boryś dorośnie i już nie będzie chciał się przytulać... jak na razie czuje się niezbedna i najwazniejsza i to jest piękne w macierzyństwie, że rodzice są swoistą ostoją,gwarantującą bezpieczeństwo... a tak z innej beczki;) zapraszam do mnie na konkurs http://bobobebe.pl/blog/2013/06/09/konkurs-z-lovi/

    OdpowiedzUsuń
  2. prawda...wspaniale opiasne:)

    OdpowiedzUsuń