środa, 30 stycznia 2013

Kilka faktów o sobie

 
Jestem to winna kilku blogującym Mamom 
za to,że zechciały rozgościć się w Moim,Naszym świecie.
Że doceniły mnie i pozostały praktycznie od początku mojej przygody z blogowaniem do tej pory.

DZIĘKUJĘ

DZIĘKUJEMY

Czuję się dzięki Wam dowartościowana i pewniejsza siebie. 


Po naszym blogowym świecie krąży zabawa


 

wtorek, 29 stycznia 2013

Pół roczku za nami


Kiedy to zleciało

Kiedy czas się w końcu dla mnie, nas zatrzyma.

Jeszcze tak niedawno trzymałam w swoich ramionach małe, bezbronne zawiniątko a teraz z każdym dniem, chwilą, minutą coraz cięższego, ciekawego świata małego człowieczka.

Faktycznie, czas nie istnieje. 
Kalendarz dla mnie mógłby nie istnieć. 
Daty są nieważne, święta zaznaczone bardziej wyraźnie tłustym drukiem czasami mi nic nie mówią ale są daty, które są wyryte nie tylko w głowie ale też w serduszku.

Nie tak dawno bo zaledwie rok temu 07.12.2011 dowiedziałam się, że będę miała to szczęście i zaszczyt zostać mamą, że jest we mnie ktoś, kto mnie pokocha bezgranicznie.

Ciąża i te magicznych dziewięć miesięcy zleciało szybko.
Za szybko.

A już 26.07.2012r
zobaczyłam, dotknęłam, poczułam swojego synka.
Całowałam te rączki maleńkie.
 Patrzyłam w oczka szukając tego cudownego blasku, a teraz po  
6 miesiącach 
wspólnego życia z Szymkiem widzę ten błysk, błysk rozrabiaki i pupilka mamusi.

Z dumą ogłaszam wszem i wobec a najlepiej całemu światu, że 
moje dziecię skończyło w sobotę 
6 miesięcy.

Już nie jest słodkim wiecznie śpiącym noworodkiem ale żądnym wiedzy niemowlakiem a może już dzieckiem?

Na dzisiejszym szczepieniu  i badaniu Pani Doktor  pochwaliła małego Szymka za to, że bardzo dzielnie zniósł szczepienie. 
Uradowała się też mama i tata bo dziecina waży już
8kg 
a że pacjent był nad wyraz ruchliwy to wzrost został trochę „zmierzony na oko”
 czyli jakieś 72cm.


A O TO SOLENIZANT

czwartek, 24 stycznia 2013

domowe piekiełko

Oszaleję
i to w dosłownym słowa znaczeniu.
Kochane Moje blogowe Mamusie
zaczęło się

Pierwszy ząbek mojego kochanego Synka zamierza ujrzeć światło dzienne lada chwila.
Ja już widzę taką małą niewinną białawą plameczkę na dziąsełku.
Widzę i nie mogę znieść płaczu i wrzasku mojego Szkraba.
Ja wiem, że boli i boleć musi ale jak złagodzić ten stan?

Objawy zaczynają się ok godziny 17.00
Później jest nasze małe "domowe piekiełko".
Noszę, tulę, śpiewam, robimy samolota. 
Nic 
Płacz nie ustaje, mogę sobie wyobrazić jaki to musi być ból dla takiego maluszka.
Ja kobieta dorosła rzadko kiedy sięgam po leki z apteki, w ciąży praktycznie je wyeliminowałam jak i teraz podczas karmienia.
Wiem, że boli ale ja jakoś mogę sobie ten ból zmniejszyć, złagodzić a stosować leki przeciwbólowe u takiego brzdąca najzwyczajniej się boję.
Mierzyłam temperaturę już dwa wieczory.
Nie ma stanu podgorączkowego, chyba, że mój termometr kłami i oszukuje prymitywnie. Dostałam w "spadku" od mamy rtęciowy może on pokaże jaka jest faktyczna temperatura. 

Wiem jedno, policzki mojego Szymona płoną!!!!!!!!!!!



wtorek, 22 stycznia 2013

Towarzyskie spotkanie

Zgłupiałam
i to w dosłownym słowa tego znaczeniu.

Ja kobieta poważna, zdystansowana,która nie zna słowa NIE
siedziałam, szperałam w tym naszym kochanym internecie i głupie mnie myśli ogarniały.
Niby w tym naszym świecie internetowym jest wszystko podane na tacy ale jak czegoś konkretnego szukasz, zero, nic, zostają domysły i rady bardziej doświadczonych mam na forach czy portalach dla maluszków.

Po pobycie w domu i wielokrotnych rozmowach ze znajomymi podjęłam decyzję o rozszerzeniu diety mojego synka. Przecież w tym tygodniu już pół roczku będzie miał za sobą a oprócz maminego i sztucznego mleczka z kaszką ryżową nie zna nic.
Jak też pomyślałam tak też zrobiłam.
Niby sprawa banalna a jednak jak to w jednym filmie powiedziano:

"SPRAWA SIĘ RYPŁA"

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Święto nie dla każdego

Gdzie by nie spojrzeć,
gdzie by oka nie zawiesić wszędzie biją po oczach laurki z okazji Dnia Babci i Dziadka. 
Fajne święto.
Święto, o którym pamięta praktycznie każdy przedszkolak czy dorastające dzieciątko. 
Czym tak naprawdę jest ten dzień?
Czy wszystko musi opierać się tylko na życzeniach, laurkach, kwiatach.
Pewnie niektóre z Was wiedzą o czy mówię, piszę, myślę.
Ja w tym dniu byłam zawsze na uboczu, nie brałam udziału w przedstawieniach, czy imprezach organizowanych dla Solenizantów Kochanych. 

Moja pamięć szwankuje a Babcię czyli mamę mojej mamy kojarzę praktycznie ze zdjęć zachowanych i trzymanych w pięknych albumach rodzinnych.
Odeszła kiedy ja przystępowałam do Komunij Świętej.
Nie poczekała, chociaż walczyła.
Była silną kobietą.
 Nie były to łatwe wtedy czasy, lekarz nie jechał z wizytą domową po telefonie od zatroskanych krewnych.
 O nie, najpierw trzeba było ten telefon znaleźć albo krewnego, sąsiada z samochodem.. Wszystko trzeba było zdobywać przez znajomości i prezenciki.
Do tej pory wydaje mi się, że moja mama ma wyrzuty sumienia, że można było jeszcze zrobić coś więcej, ratować. 
Odeszła zostawiając pięcioro swoich wnucząt.
Fakt odejścia i tego, że już nigdy nie zobaczę jej dotarł do mnie jak babcia odjeżdżała w swoją ostatnią drogę.
Płakałam bo tylko ją miałam.
Płakaliśmy wtedy wszyscy.

Czas mijał a ona nie pojawiała się w drzwiach.
Jako małe dziecko próbowałam na swój sposób wytłumaczyć sobie jej odejście. 
Pisałam listy do niej.


sobota, 19 stycznia 2013

Jestem u siebie

"Nie ma jak w domu":-)
znacie zapewne to słynne powiedzenie, i wiecie co? 
Ja się z nim całkowicie zgadzam!!!!!

Dom rodzinny. 
Mój dom, miejsce, enklawa, kawałek świata, do którego zawsze mogę wrócić.
Dom, do którego drzwi zawsze są otwarte i to dosłownie, moi rodzice ufają ludziom i nie czują potrzeby zamykania mieszkania, a może to z ich strony odrobina lenistwa albo wygodnictwa, sama nie wiem.
 Wiem jedno
JESTEM W DOMU

W czwartek przyjechałam z maleństwem na kilka dni, na te kilkanaście godzin. Szybko, za szybko czas ucieka nam tu a ponieważ dawno nie byliśmy nie licząc pobytu na święta i pomimo małej odległości między naszymi krainami jakoś nam zawsze nie po drodze. 
Wiecie Same z doświadczenia jak to jest, jak los płata figle a mając małe dzieciątko plany często są weryfikowane w sposób od nas nie zależny a wyjazd odwoływany, przekładany.

Tak więc jesteśmy.
przybyliśmy 



środa, 16 stycznia 2013

Prolog. Post do męża.

Nie wiem jak Wy kochane mamusie znosicie taką pogodę
pogodę, z którą sama z sobą nie daje rady bez kopa kawowego, praktycznie śpię z otwartymi oczami, na jawie. 
Wszystko mnie drażni, wywołuje chęć "mordu" same sprzeczności ostatnio we mnie. 
Dziecię moje coraz bardziej dorośleje, staje się ruchliwsze. 
Pierwsze obroty i przekręty na brzuszek wywołują u niego i zresztą u nas salwy śmiechu. Jego spojrzenie kiedy widzi przed sobą zabawkę sprawia, że wiem, raczej jestem pewna jakie mnie szczęście spotkało i jak ważna jest każda chwila. 

Wczorajszy spacer dał nam chwilę zastanowienia, przemyślenia. Widok śpiącego synka w gondoli wózka sprawił, że te złe emocje uleciały ze mnie w mgnieniu oka, dały mi siłę do tego aby pchać jego wózek przez koleiny, śnieg rozjeżdżony, błoto pośniegowe, pomimo tylu uwag dorosłych, dojrzałych ludzi, że dziecko przemrożę, że się rozchoruje, że za zimno. A ja uparcie pomimo kolejnego ruchu obcych rąk i naciągania czapki synka na uszy wyciągam wózek i idę. Potrzebne to jemu jak i mi.
 Potrzebne nam.

niedziela, 13 stycznia 2013

Niezapomniany przekręt

Dzisiejsza niedziela upływa nam bardzo leniwie.
Pomimo mroźniejszych podmuchów wiatru byliśmy z mężem i synkiem na prawie godzinnym spacerze. Synek spał spokojnie, o dziwo nie marudził:-)
Może czuł obecność taty i posłusznie siedział w gondoli wózka nie marudząc, dyskutując. 
Teraz bawi się pieluszką tetrową, tak tak, tetrową. Dotyka, narzuca sobie na twarz, głaska, ciągnie, smakuje ale cały czas pod moim bacznym nadzorem. Trudno mi jakoś uwierzyć w opowieści o dzieciach, które to umierają od uduszenia o których ciągle słyszę od cioć i wujków. W szpitalu siostrzyczki wkładały maleństwom do kuwetek pieluszki dzięki temu dzieciaczki wyciszały się i nie grymasiły. Po wyjściu ze szpitala zwyczaj używania pieluszki został. 
Tak więc nasze bobo potrafi zająć się taką zabawą na dłuższą chwilkę.

 A wczoraj nas zaskoczył. 



piątek, 11 stycznia 2013

Uporządkowany nieład

Nie ogarniam
za dużo 
za wiele
gdzie nie spojrzeć:
pluszaki,zabawki, gryzaki, pieluszki małego człowieczka- 
CZYLI JEGO NIEZBĘDNIK

Nie sądziłam, że wszystko mnie tak przytłoczy.
 Wiele razy w ciągu dnia: chowam zabawki po to by je za chwilkę wyjąć, przekładam z miejsca na miejsce. Po wielokroć dotykam tych samych grzechotek, gryzaków aby zająć czymś te rozbiegane rączki, pokazać coś nowego, zachęcić do poznania, dotknięcia, powąchania i najczęściej do polizania.
Też tak macie,że Wasze sypialnie, pokoje zajął a raczej OPANOWAŁ 
 nieletni dyktator, PAN I WŁADCA?

A poniższe stwierdzenie jest w 100% prawdziwe- niestety.


czwartek, 10 stycznia 2013

Jak w grze

Coś się zmieniło
nie wiem czy na gorsze ale jest inaczej
jakoś nie mogę sobie jeszcze wszystkiego w jakiś sensowny sposób uporządkować, zmiany za zmianami, praktycznie nie mogę powiedzieć, że stoję w miejscu.

Na początku ciąża, zaskoczenie, niedowierzanie, próby poukładania swojego świata na nowo.
 Pojawienie się na świecie synka i kolejna rewolucja.
Powoli mamy swój rytm dnia, dzień zaczyna być przewidywalny, mogę sobie jako tako zaplanować dzień, prace w domu.
Do czasu w lutym kolejny przewrót. 
Cieszę się z tego, że zrobię coś dla siebie. Nie pójdę przecież do pracy w wyciągniętej, pobrudzonej bluzie, spodniach dresowych i włosach związanych niedbale w kucyk, kitkę jak kto woli. Będę musiała w końcu poświęcić trochę czasu na siebie, na to aby nie odstraszyć ludzi, ponownie wzbudzić sympatie u stałych klientów, znajomych.
Tak dawno nie byłam w śród ludzi. 
Znacie to?

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Ciąg dalszy rewolucji

Decyzja zapadła
ręce jeszcze drżą..............(dosłownie)
mam ten telefon już za sobą
Nocy wczorajszej nie przespałam, śniły mi się jakieś bzdury, praca, śmiech dziewczyn ze mnie, z tego, że nie daję rady, nie jestem w temacie, nic nie umiem. 
Obudziłam się zlana potem po tym jak przyśniło mi się, że śpię z synkiem i sturlał się z łózka. M. usiadł, pogłaskał, zapewnił mnie, że wszystko będzie dobrze, że damy radę, że synek bezpiecznie śpi w swoim łóżku.
Ale czy na pewno będzie dobrze?

Sny miałam takie na początku, jak pojawił się synek ze mną w domu. Nieraz w nocy krzyczałam, ciągle czuwałam, nasłuchiwałam, po pewnym czasie przeszło. Nigdy nie zdarzyło mi się zabrać synka do naszego łózka na noc, nigdy, bo od początku spał w gondoli wózka, bo i ciaśniej, cieplej i wózek można było pokołysać. Z czasem jak rósł, przeniosłam go do łóżeczka. 
Nigdy nie protestował. 
Zasypiał przeważnie w mych ramionach. Teraz jeśli widzę, że oczka trze i już zapada w sen odkładam go do jego królestwa. Tak będzie lepiej. 

Po powrocie do pracy, tak, tak zadzwoniłam i poinformowałam, że jestem gotowa z 12 lutego podjąć pracę. Po głosie kierowniczki odniosłam wrażenie, że jest to jej nie na rękę. Trudno, mam do tego prawo. 




sobota, 5 stycznia 2013

Przygarnę

Nie wiem czy wiecie ale w Teleexpressie poinformowano, że jest do
 odbioru niechcianych 17 milionów. 

Zgłaszam się Panie Orłosiu.
Już,
natychmiast,
zaraz
Już mam nawet plan jak je zagospodarować 
tylko mi dajcie je,
 dobrze chociaż kawałeczek,
nie jestem zachłanna
Ciut
kapkę 
odrobinę

 (źródło: sieć)

piątek, 4 stycznia 2013

Kłody pod nogi

Nowy rok, czy to stary, miniony 2012 zaczyna się dla mnie dziwnie, smutno
NIE PO MOJEJ MYŚLI
Długo myśleliśmy z mężem
CO DALEJ?

Od dnia wczorajszego jestem na zaległym urlopie wypoczynkowym do 11 lutego. Planowałam powrócić do pracy w maju, kiedy to tatuś miałby więcej czasu dla małego. "Mama" też zadeklarowała pomoc nad wnukiem, opiekę i zajęcie się nim.
 Jak jej powiedzieliśmy, że jakoś będziemy ją wspomagać, wynagradzać finansowo spojrzała się krytycznie i prychnęła.
Decyzja została podjęta
Noc nie przespana
Głowa pełna absurdalnych myśli
jedyne rozwiązanie
POWRÓT DO PRACY

wtorek, 1 stycznia 2013

Moje te duże i małe postanowienia noworoczne

Witajcie w 
nowym 2013roku
nowym, nieznanym i mam na dzieję, że lepszym od tego co nie tak dawno jeszcze żegnałyśmy.

Żegnałam ten jakże dziwny rok w towarzystwie tak naprawdę nie znanych mi osób. Sąsiadów, z którymi nie mam tak naprawdę nic wspólnego-
 niestety. 
Różnica poglądowa i wiekowa jest dla mnie nie do pokonania.

Przeszedł, 
Poszedł 
Nie wróci rok 2012.