czwartek, 24 kwietnia 2014

Ja chcę zmiany.

Stoję przed swoją lodówką i patrzę ze zgrozą na jej wnętrze,wiem co mnie czeka. Poświąteczne jej sprzątanie.
Nieodłącznym elementem przygotowań świątecznych jest szykowanie i stanie przy garach. I w tym roku pomimo moich zapewnień,że nie będę tworzyć zapasów ilość sałatki przerosła nasze możliwości. Ze zgrozą patrzę na te okruszki po serniku,na makaron,który czekał na to aby znaleźć się w sałatce a zmiana menu świątecznego sprawiła,że czeka...... do dziś!!!
WSTYD






Jedno jest w tym wszystkim pocieszające, to że nie wyrzucę tej żywności do kosza jak większość ludzi. Ma kto się tym zająć,armia małych prosiaczków na pewno nie odmówi sobie takiej przyjemności.Jest to jedna z wielu zalet posiadania żywego inwentarza:-) Nic się nie marnuje!!

I pomimo wielu postanowień,zarzekań i bicia się w piersi od początku 2014 roku nic się nie zmieniło.Ja się nie zmieniłam,mój mąż się nie zmienił. Nie ubyło nam w żaden magiczny sposób kilka centymetrów w obwodzie,nie staliśmy się szczupli i piękni.A nasza lodówka nie przeszła metamorfozy żywieniowej.
Stoimy a raczej bujamy się z wagą.Mąż jako,że ostatnimi czasy ciągle w biegu i wiecznym pośpiechu je byle co,byle by zaspokoić głód.Cały dzień na traktorze powoduje,że wpada jak stado szerszeni do mieszkania i wszystko pochłania co jest w zasięgu jego wzroku i dłoni.

 A ja co robię?

Patrzę na to i kiwam z dezaprobatą głową.I wiem,że to po poniekąd moja wina.I ja mam swoje grzeszki na sumieniu.Za coś słodkiego do kawy jestem w stanie... wiele zrobić a nieregularne godziny w pracy powodują to,że jem byle jak i byle co.Na szybko. 
I jaki z tego rezultat?

Zaczynam źle się czuć a jeszcze fakt,że piękna pogoda i mniej warstw ubrań na sobie  kompleksy moje wychodzą szybciej niż przy puszczałam.Nigdy nie byłam szczupła i nigdy nie będę. W swoim odczuciu nie jest źle ale mogłoby być lepiej. Nie płaczę patrząc w lustro,pogodziłam się już dawno ze swoim ciałem,z nowymi rozstępami i plamkami.Jest dobrze ale chciałabym aby to ciało było bardziej sprawne,bardziej jędrne i ponętniejsze.Brak mi samozaparcia i tego aby ktoś mną pokierował.Dał takiego kopniaka do zmiany. Chciałabym urozmaicić nasze posiłki tak aby coś wnosiły dobrego do naszego organizmu a nie powodowały zniszczenie i puste kalorie.

W teorii wiem o co chodzi. Z praktyka jest najgorzej.Fakt,że codziennie pracuje w różnych godzinach, a czasami widuję synka i męża jak obaj śpią nie ułatwia spawy.Ogarnięcie naszej przestrzeni życiowej też zajmuje przecież czas i energie a doba nie uległa i nie ulegnie wydłużeniu.

Dlatego mam do Was maleńką prośbę o podesłanie,nakierowanie mnie na jakieś fajne strony czy blogi o tej tematyce.Wiem,że tego jest pełno wszędzie ale chciałabym takie pewniaki,w których to osoby wiedza o co chodzi w gotowaniu i potrafią z byle czego zrobić super danie także pod kątem małego smakosza.

Musze coś zrobić,coś zmienić. Muszę zadbać o swoją połówkę i o siebie ponieważ mamy dla kogo żyć.A wiadomo,w zdrowym ciele zdrowy duch.



2 komentarze :

  1. moim zdaniem, nie chodzi o to ile przeczytasz blogów i porad ekspertów, tylko o to czy naprawdę się zaprzesz i posluchasz ich rady. nie trzeba kupować i robić tych wszystkich dań z fotek, które robią, tylko mądrze wprowadzać produkty do codziennej diety. Wystarczy wyeliminować kilka produktów i skutek będzie widoczny od razu. Polecam Ci program Ani Guzik ;zdrowie na talerzu oraz wiem co jem Kasi Bosackiej- tam znajdziesz dużo info o produktach i o tym co nam szkodzi, a co pomaga. Ja lubie też blog hpba.pl Ani Lewandowskiej- polecam... Trzymam kciuki, abyś swój upór i chęci skierowała na żywienie i aby sie udało:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako że nie mamy kontaktu mailowego, informujemy tą drogą.
    W tym tygodniu wystartował nowy agregat zBLOGowani, umożliwiający: generowanie ruchu na blogi które dołączyły, dający możliwość obserwowania blogów i ulubionych wpisów. zapraszamy do rejestracji na www.zblogowani.pl

    OdpowiedzUsuń