Piątek,ostatni dzień mojego tygodniowego odpoczynku,URLOPU w domu.
Ostatnie chwile kiedy mogę być w 100%tylko dla dziecka.Kolejne takie małe wakacje czekają mnie dopiero w październiku. Szmat czasu ale wierzę w to,że jakoś dam/y sobie radę z tak zaplanowanym urlopem.
Zaczynając już w piątek miałam tyle w sobie pokładów energij,tyle planów do wykonania jednak zła pogoda w pierwszych dniach działała tak na Szymka,że praktycznie nie puszczał mojej nogi.Był rozdrażniony,nie potrafił usiedzieć dłuższej chwili sam a każda zabawka nudziła się po kilku minutach.
Mamy i Taty- tego potrzebowało nasze dziecko.
Było żądne Naszej uwagi,zainteresowania i poświęcenia mu czasu.Sama niejednokrotnie czuję się podle włączając dziecku telewizor,jedyny to sposób aby go zając na chwil kilka.Jeśli bajka mu się spodoba-dziecko przepadło na dłuższą chwilę.Jeśli nie jestem w 100% pewna,że mały osobnik w ciągu zaledwie kilku chwil będzie przy mnie gotowy do pomocy.A wykonanie obiadu przeciągnie się niemiłosiernie.