czwartek, 12 lutego 2015

JAKIE SĄ-TE MOJE CIĄZE

Ostatnimi czasy zdarza mi się coraz częściej porównywać obecną ciążę do tej sprzed ponad dwóch lat.
Niby schemat ten sam,ja niby taka sama a jednak różnice widać gołym okiem.

Jak zapewne każda z Nas kobiet pilnuje swoich cyklów,terminów,długości i owulacji ja zawsze miałam z tym problem.Miesiączki nieregularne,okres doprowadzał mnie do szału,mogłabym zabić wtedy i każdy sąd byłby po mojej stronie.Chociaż nie cierpiałam jak większość moich znajomych,czy koleżanek funkcjonowałam normalnie,w ostateczności sięgałam po No spe i na tym kończyło się.

Zmiany po porodzie były diametralne.


Piersi,które nigdy nie bolały były tak czułe,że każde urażenie się powodowało,że z moich ust leciały krwiste kwiatki.W pracy było najgorzej chwila nieuwagi a siniak gotowy.


SINIAKI

W ciąży z Szymkiem wyglądałam jakby mnie mąż regularnie bił,nieraz podchodził do mnie kolega z pracy  i widząc kolejny siniak pytał się zawsze z troską czy wszystko u mnie w porządku.Myślę,że do końca mi nie wierzył a ilekroć mąż zaszedł do mnie do pracy nie spuszczał go z oka.Przestał pytać kiedy przy nim wychodząc z pokoju socjalnego zawadziłam o plastikowy pojemnik z towarem. Przeklęłam soczyście ponieważ zdawałam sobie sprawę,że za kilka godzin,ba minut będzie piękna pamiątka na ramieniu.Tak też się stało.W pracy już nie pytali.Mieli dowód na około tydzień.Najgorzej było po dostawach.A kiedy zaczęły się upały i trzeba było jakoś sobie radzić aby się pod fartuchem nie ugotować się wzrok męskiej klienteli był dość wymowny i nie dało się go zbyć byle uśmiechem.Pytali a jakże.Przeważnie Panowie w podeszłym wieku.



MDŁOŚCI

Mdłości były zarówno w pierwszej jak i obecnej ciąży.Chyba w pierwszej gorzej było ze mną.Bardziej reagowałam na zapachy,na perfumy czy dymek na przystanku.W pracy nie raz musiałam uciekać przed klientem aby uniknąć wstydu i zażenowania.

Najgorsze były stare babcie,które marudziły i w żaden sposób nie chciały słyszeć,że ja niestety nie potrafię pomóc,ponieważ dla mnie wszystkie zapachy są takie same.Wszystkie mnie mdlą i niestety nie doradzę,ba niektóre były na tyle bezczelne,że kiedy odwracałam wzrok te kierowały tester w moja stronę i mgiełka mnie obezwładniała.Wtedy już nie panowałam nad sobą.Nie jednej kobicie powiedziałam a raczej podziękowałam za to,że muszę ją opuścić aby pójść do toalety,że dzięki jej zachowaniu nikt z personelu już jej nie obsłuży jak należy ponieważ nie uszanowała mnie i mojego stanu odmiennego o którym jej wspominałam na początku rozmowy usprawiedliwiając się poniekąd brak fachowego doradztwa a kłamać nie lubiłam i nie lubię nadal.

Mdliło mnie również w czasie jazdy busem.Doprowadzał mnie do szału odświeżacz powietrza zamontowany w busie,którym wracałam do domu.Nie jednokrotnie miałam ochotę wyrzucić urządzenie z pojazdu a jak jeszcze włączone było cyklicznie to schodziłam dosłownie co 10 min. 
W obecnej ciąży starałam się dojeżdżać swoim samochodem więc okno zawsze uchylone było a ja no cóż starałam się myśleć o tym co jest na szosie niż jak zachowuje się mój żołądek.


ZGAGA

W pierwszej do przeżycia.Pojawiła się w końcówce i dzięki Bogu radziły sobie z nią wszystkie tabletki dostępne w zwykłym sklepie.Naczytawszy się poradników i gazet piłam namiętnie zimne mleko z lodówki.Zajadałam migdały-do czasu jak ukruszyłam zęba.

Obecnie zgaga jest mi obca.Chociaż nie,jak się zapomnę i nie wezmę tabletki pali jak cholera.Można by rzec,że jest ze mną cały czas,czeka,zerka mi przez ramię na to co jem i o której godzinie.Jest chyba najgorszą z ciążowych przypadłości.Tabletki nie pomagały.Sięgnęłam po apteczne syropy,pomagały ale chwilowo.Ratował mnie Gaviscon co wieczór.Był,jest ciągle ze mną,w mojej torebce ciągle.Obecnie lekarz przypisał mi tabletki IPP 20.Cudowny lek.Po nim wróciłam do żywych.

W nocy nieraz mówiłam mężowi,jak się pytał do czego bym porównała zgagę to słyszał,że mnie to maleństwo pożera od środka,że muszę być złym człowiekiem,że cierpię okrutne męki.Lekarz na moje porównanie wypisał receptę na wspomniane wcześniej tabletki z uśmiechem i lekkim rozbawieniem.

WŁOSY I PAZNOKCIE

Mogłabym napisać z rozrzewnieniem i łezką w oku,że kiedyś miałam piękne włosy.Gęste,lśniące,kobiece.W ciąży nie było z nimi problemu.Nawet nie narzekałam na łupież czy na to,że za szybko się przetłuszczają.Były moją ozdobą.
Po porodzie pomimo suplementacji wypadały garściami.Zaczęłam je ścinać aby je wzmocnić,ratować.Stały się słabe,podatne na rozdwajanie,sztywne.Miałam nie raz kryzys z ich powodu i nie raz do umywalki spadały kolejne ich rzesze.

Teraz już się tak nie przejmuje.Skupiam się na czym innym,ważniejszym.Chociaż obiecałam sobie,że po porodzie zapisuje się na wizytę w prawdziwym salonie a nie u sąsiadki i funduje im odnowę oraz zmianę koloru.Zapisane-zaklepane.
Paznokcie,ok nie było z nimi problemów.


ROZSTĘPY

Temat wrażliwy chyba dla każdej kobiety.Przyznam się szczerze,że nie miałam ich z Szymkiem prawie do końca.Pojawiły się dwa tygodnie przed rozwiązaniem podczas mojego pobytu na patologii.W szpitalu nie było luster więc nie widziałam co się dzieje z moim brzuchem.Powiem nawet,że się cieszyłam patrząc na inne ciężarne i ich blizny.Myślałam,że mam szczęście.Nic nie stosowałam,nic nie wcierałam,byłam szczęściarą:-)
Do czasu jak wróciłam do domu i stanęłam przed lustrem.Mąż leciał z szybkością światła myśląc,że wody odeszły a kiedy zorientował się co jest przyczyną takiego wrzasku i płaczu pocieszał całą noc.Czułam się oszpecona,tak jakby moje ciało nie należało do mnie.Dopiero z czasem pogodziłam się z bliznami,które będą,nie znikną,może jedynie zbledną.

Obecnie od jakiś dwóch tygodni obserwuje jak pojawiają się nowe pęknięcia na moim brzuchu.Jestem ich świadoma.Nie rozpaczam.Wmasowuje tylko oliwkę.Walkę podejmę po porodzie.Pewnie zakupię BIO-OJL. Może zdziała cuda.


BEZSENNOŚĆ

Jest nowością jak dla mnie.Zdarza się co jakiś czas.Jak wydarzy się coś co mnie poruszy albo wyprowadzi z równowagi.Wtedy ten malutki lokator daje o sobie zapomnieć,kopie ile ma sił,prawie do bólu.Każda pozycja jest niewygodna,a brzuch wygina się i pręży w każdą stronę.Mam wtedy wrażenie,że pęknę jak piłka.Podczas takich nocy mogłabym spokojnie zamieszkać w łazience.Maleństwo tak skutecznie naciska na pęcherz,że wydaje się bezcelowym powrót do łóżka.
Sny są też bardziej realistyczne.Budzę się nieraz z myślą,że Szymek spadł na przykład z łóżka kiedy on tak naprawdę śpi smacznie u siebie.
Jestem bardziej czujna,łatwiej mnie wybudzić.Najlepiej mi się śpi nad ranem,kiedy trzeba wstawać.


To na tyle reszta w swoim czasie:-)



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz