wtorek, 19 marca 2013

"jak w bajce"-ironicznie


Wszystko ma swój początek i koniec

Jak w bajce

Nic nie trwa wiecznie

A szkoda
Kończy się powoli moja droga mleczna,
kończy się kolejny miesiąc  życia mojego Synka,
kończy się coś między mną a moim mężem,
kończy się powoli moja tzw. ”kariera” po macierzyńskim.
Za dużo tego, a może za mało?
Sama nie wiem.
Ironia
 a może prowokacja losu, Matki Natury?

Za niektórymi rzeczami, momentami  już tęsknię ale muszę przyznać się szczerze sama przed sobą, że już nie mogę się doczekać kolejnych etapów, w Moim,
Naszym życiu.

Karmić zawsze chciałam.
 Niejedną godzinę przepłakałam nad tymi moimi piersiami i ich nową rolą do których one tak nie do końca się przyzwyczaiły, nawet teraz po tych siedmiu miesiącach.
 Podołałam temu wielkiemu zadaniu chociaż nie raz miałam serdecznie dość i chciałoby się pójść na skróty na łatwiznę.
 Jednak coś lub ktoś mną kierował dobrze.
Pomimo ataków zwątpienia i niepohamowanej radości mam satysfakcję. 
Poczucie spełnienia i realizacji.
Jeszcze teraz mam ochotę zacząć ponownie swoją przygodę z karmieniem. Nawet teraz, już, natychmiast przecież Pokarm jeszcze tak do końca nie zanikł, krąży w tych kanalikach.
 Mogłabym jeszcze poświęcić  trochę czasu, energii  i wznowić produkcję.
Ale czy Szymon zechciałby ponownie zasiąść do maminego bufetu?
 Butelka przecież zawsze jest pełna a nad maminym sutkiem trzeba się napracować, niejednokrotnie pogrozić paluszkiem albo zastraszyć  bojowymi okrzykami. 
Sprawy nie ułatwiają dolne jedynki, które trzeba wiecznie drapać i smarować maściami a w kontakcie z maminą piersią powodują lekkie wzdrygnięcie i odepchnięcie się od piersi. Cóż każda Mama to przechodziła w mniejszym lub większym stopniu. 
Najgorsza jest ta niewiedza, jakbym wiedziała na 100% co i jak nie odpuściłabym karmienia bo to jest jeden z najważniejszych priorytetów dla mnie. 
Celów życiowych!!!!!!

Ale jest:
PRACA



Praca też jest ważna.
Pewnie nie jednej Mamie podniusł się kącik ust. Nie było i nie jest to nadal takie łatwe.Dla mnie decycja z powrotem do czasów z przed ciąży wiąze się z wieczną nieobecnością w domu.Ciągle w drodze zdana na męża i na to, że ktoś po mnie wyjedzie, zawiezie jak bus ominie nasz przystanek.

Poszłam do pracy po szkoleniu, ale nadal nic się nie zmieniło. 
Nie pasuję tam
Już mnie nie kręcą plotki i ploteczki.
 Z „koleżankami” z pracy nic mnie kompletnie nie łączy. 
To już nie to!!!!!!!! 
Zawiązały się nowe przyjaźnie, koalicje i grupy. 
Ja nigdy do żadnej nie należałam i zawsze na boku wszystko obserwowałam. Teraz jest podobnie ale z jeszcze większym dystansem. I za ten dystans i brak „intensywnego zaangażowania” miałam już rozmowę z kierownictwem. Wnioski i podsumowania zostały zapisane na piśmie, bo jak by to było inaczej. Zawsze można później wyciągnąć taki kawałek papierka i postraszyć, zmobilizować.
Kto wie, co im tam chodzi po głowie.
 Ja wiem, że z momentem stania się Matką Polką Ja uległam pewnym zmianom. Ewoluowałam.
 Przewartościowałam swój świat i ustaliłam nowe wartości ale nigdy nie lekceważyłam i nie lekceważę pracodawcy i swoich obowiązków.
 To dzięki niemu mam i chciałabym mieć pieniążki bo bez nich świat byłby trudny i skomplikowany, ale trudno, mleko się rozlało nie ma co płakać.
 Daje z siebie 150%.
 Nie wyrażam swoich opinii, bo po co. I tak się z moim zdaniem nikt nie liczy.
 Wiedziałam to wcześniej i wiem teraz,że czekają tylko na błahy powód do rozwiązania ze mną umowy.
 Byłam i jestem nadal zbędna.
 Moje ręce już nie są tak bardzo potrzebne a nowe koleżanki są o wiele fajniejsze i zabawniejsze. 
Bo powiedzcie mi Same, jak można rozmawiać z kimś kto z Tobą rywalizuje, walczy o pozycję  w stadzie, moje miejsce. Wyścig szczurów został zapoczątkowany już dużo wcześniej szkoda tylko,że za takie śmieszne wynagrodzenie kobitki skaczą sobie do gardeł.


Na tym wszystkim odbija się źle moja relacja z mężem. 
Ostatnio coraz częściej jesteśmy skorzy do kłótni i byle pretekst jest zapalnikiem.
 Ja wiem,że i on jest cholernie zmęczony,że dom i praca w gospodarstwie jest trudna a mnie wiecznie nie ma.
 Ja wiem, że nieraz i on pada ze zmęczenia ale sprawia mi przykrość taka izolacja od moich problemów.
 On nie chce słyszeć co robiłam i czemu jestem smutna. 
Jego drażni to, że za takie marne grosze jestem na każde skinienie osób, które nie są mi w żaden sposób życzliwe.   
Moja opryskliwość też z niczego się nie bierze. 
Wystarczy jeden gest skierowany w moją stronę a zaczynam warczeć i pluć jadem. Chwiałabym móc czasami wyrzucić z siebie te nagromadzoną energie ale on włańcza hamulec, stopuje mnie.   
Jeszcze Szymek coraz częściej budzi się w nocy za sprawą ząbków i brak snu doprowadza mnie do tego,że chodzę jak struta. 
Nie chce M. obarczać  i oblewać pomyjami. 
że jest najgorszy, okrutny i brak mu serca 
BO TAK NIE JEST
JEST WSPANIAŁYM KOCHAJĄCYM MĘŻEM I WSPANIAŁYM PRZYJACIELEM ALE CZASAMI NIE POTRAFI WEJŚĆ W MOJĄ SYTUACJĘ.ODCINA SIĘ POZOSTAWIAJĄC MNIE SAMĄ SOBIE I TO MNIE NAJBARDZIEJ BOLI I DRAŻNI.
Kocham go i 
chciałabym na nowo rozpalic ten ogień który ciut przygasł.
 Uczymy się przecież codziennie czegoś nowego o sobie nawzajem.
 Zmieniamy się i dopasowujemy do siebie, przecież gramy w jednej drużynie zwanej rodziną.
To przecież dla niego i Synka codziennie wstaje z nadzieją,że dzisiaj będzie lebszy, wspanialszy dzień

NASZ DZIEŃ
 




2 komentarze :

  1. Cóż za ironia, że napisałaś to dzisiaj, dzisiaj w Dzień Dobry TVN była mowa o źle traktowanych kobietach w ciąży i po powrocie do pracy po macierzyńskim. Niestety ten reportaż dotyczył i mnie, bo jak tylko wróciłam do pracy po macierzyńskim zostałam zwolniona. Mam nadzieje że jednak Ciebie "nową" zaakceptują i nie zwolnią.
    A z mężem oboje musicie przetrzymać ten najtrudniejszy czas-nowe obowiązki i jego i Twoje.

    OdpowiedzUsuń
  2. No niestety a może stety czekam już tylko na informację.Jeszcze kilka dni góra miesiąc aby "koleżanki" poodbierały zaległe urlopy i mnie nie ma.
    Liczę tylko na to,że szybko znajdę coś nowego.

    Szkoda, a może to i dobrze,że te tematy są poruszane w telewizji.Może te nasze mądre głowy za ławami poselskimi w końcu zrozumieją,że coś się dzieje nie tak,że coraz mniej nas w tej Naszej Ojczyźnie.
    I aż mnie głowa rozbolała jak patrze na mój pasek z wypłaty-tyle potrąceń i na co idą nasze pieniążki,składki?
    Na pewno nie na pomoc Nam, kobietom i Naszym potrzebom.

    Oj rozpisałam się ale to temat rzeka.

    OdpowiedzUsuń