Wszystko ma swój
początek i koniec
Jak w bajce
Nic nie trwa wiecznie
A szkoda
Kończy się powoli
moja droga mleczna,
kończy się kolejny
miesiąc życia mojego Synka,
kończy się coś między
mną a moim mężem,
kończy się powoli
moja tzw. ”kariera” po
macierzyńskim.
Za dużo tego, a może
za mało?
Sama nie wiem.
Ironia
a może prowokacja losu, Matki Natury?
Za niektórymi
rzeczami, momentami już tęsknię ale
muszę przyznać się szczerze sama przed sobą, że już nie mogę się doczekać kolejnych etapów, w
Moim,
Naszym życiu.
Karmić zawsze
chciałam.
Niejedną godzinę
przepłakałam nad tymi moimi piersiami i ich nową rolą do których one tak nie do
końca się przyzwyczaiły, nawet teraz po tych siedmiu miesiącach.
Podołałam temu wielkiemu zadaniu chociaż nie
raz miałam serdecznie dość i chciałoby się pójść na skróty na łatwiznę.
Jednak
coś lub ktoś mną kierował dobrze.
Pomimo ataków
zwątpienia i niepohamowanej radości mam satysfakcję.
Poczucie spełnienia i realizacji.
Jeszcze teraz mam
ochotę zacząć ponownie swoją przygodę z karmieniem. Nawet teraz, już, natychmiast przecież Pokarm jeszcze tak do końca nie zanikł, krąży w tych kanalikach.
Mogłabym jeszcze poświęcić trochę czasu, energii i wznowić produkcję.
Ale czy Szymon zechciałby
ponownie zasiąść do maminego bufetu?
Butelka przecież zawsze jest pełna a nad
maminym sutkiem trzeba się napracować, niejednokrotnie pogrozić paluszkiem albo
zastraszyć bojowymi okrzykami.
Sprawy
nie ułatwiają dolne jedynki, które trzeba wiecznie drapać i smarować maściami a
w kontakcie z maminą piersią powodują lekkie wzdrygnięcie i odepchnięcie się od
piersi. Cóż każda Mama to przechodziła w mniejszym lub większym stopniu.
Najgorsza jest
ta niewiedza, jakbym wiedziała na 100% co i jak nie odpuściłabym karmienia bo
to jest jeden z najważniejszych priorytetów dla mnie.
Celów życiowych!!!!!!
Ale jest:
PRACA
Praca też jest ważna.
Pewnie nie jednej Mamie podniusł się kącik ust. Nie było i nie jest to nadal takie łatwe.Dla mnie decycja z powrotem do czasów z przed ciąży wiąze się z wieczną nieobecnością w domu.Ciągle w drodze zdana na męża i na to, że ktoś po mnie wyjedzie, zawiezie jak bus ominie nasz przystanek.
Poszłam do pracy po szkoleniu, ale nadal nic się nie zmieniło.
Nie pasuję tam.
Już mnie nie kręcą
plotki i ploteczki.
Z „koleżankami” z pracy nic mnie kompletnie nie łączy.
To
już nie to!!!!!!!!
Zawiązały się nowe przyjaźnie, koalicje i grupy.
Ja nigdy do
żadnej nie należałam i zawsze na boku wszystko obserwowałam. Teraz jest
podobnie ale z jeszcze większym dystansem. I za ten dystans i brak „intensywnego
zaangażowania” miałam już rozmowę z kierownictwem. Wnioski i podsumowania
zostały zapisane na piśmie, bo jak by to było inaczej. Zawsze można później
wyciągnąć taki kawałek papierka i postraszyć, zmobilizować.
Kto wie, co im tam chodzi po głowie.
Ja wiem, że z momentem stania się
Matką Polką Ja uległam pewnym zmianom. Ewoluowałam.
Przewartościowałam swój
świat i ustaliłam nowe wartości ale nigdy nie lekceważyłam i nie lekceważę pracodawcy i swoich obowiązków.
To dzięki niemu mam i chciałabym mieć pieniążki bo bez nich świat byłby trudny
i skomplikowany, ale trudno, mleko się rozlało nie ma co płakać.
Daje z siebie 150%.
Nie wyrażam swoich opinii, bo po
co. I tak się z moim zdaniem nikt nie liczy.
Wiedziałam to wcześniej i wiem
teraz,że czekają tylko na błahy powód do rozwiązania ze mną umowy.
Byłam i
jestem nadal zbędna.
Moje ręce już nie są tak bardzo potrzebne a nowe koleżanki
są o wiele fajniejsze i zabawniejsze.
Bo powiedzcie mi Same, jak można
rozmawiać z kimś kto z Tobą rywalizuje, walczy o pozycję w stadzie, moje miejsce. Wyścig szczurów został
zapoczątkowany już dużo wcześniej szkoda tylko,że za takie śmieszne wynagrodzenie
kobitki skaczą sobie do gardeł.
Na tym wszystkim
odbija się źle moja relacja z mężem.
Ostatnio coraz częściej jesteśmy skorzy do kłótni
i byle pretekst jest zapalnikiem.
Ja wiem,że i on jest cholernie zmęczony,że
dom i praca w gospodarstwie jest trudna a mnie wiecznie nie ma.
Ja wiem, że
nieraz i on pada ze zmęczenia ale sprawia mi przykrość taka izolacja od moich
problemów.
On nie chce słyszeć co robiłam i czemu jestem smutna.
Jego drażni
to, że za takie marne grosze jestem na każde skinienie osób, które nie są mi w
żaden sposób życzliwe.
Moja opryskliwość
też z niczego się nie bierze.
Wystarczy jeden gest skierowany w moją stronę a
zaczynam warczeć i pluć jadem. Chwiałabym móc czasami wyrzucić z siebie te
nagromadzoną energie ale on włańcza hamulec, stopuje mnie.
Jeszcze Szymek coraz częściej budzi się w
nocy za sprawą ząbków i brak snu doprowadza mnie do tego,że chodzę jak struta.
Nie chce M. obarczać i oblewać pomyjami.
że jest najgorszy, okrutny i brak mu serca
BO TAK NIE JEST
JEST WSPANIAŁYM KOCHAJĄCYM MĘŻEM I WSPANIAŁYM PRZYJACIELEM ALE CZASAMI NIE POTRAFI WEJŚĆ W MOJĄ SYTUACJĘ.ODCINA SIĘ POZOSTAWIAJĄC MNIE SAMĄ SOBIE I TO MNIE NAJBARDZIEJ BOLI I DRAŻNI.
Kocham go i
chciałabym na nowo rozpalic ten ogień który ciut przygasł.
Uczymy się
przecież codziennie czegoś nowego o sobie nawzajem.
Zmieniamy się i dopasowujemy do siebie, przecież gramy w jednej drużynie zwanej rodziną.
To przecież dla niego i Synka codziennie wstaje z nadzieją,że dzisiaj będzie lebszy, wspanialszy dzień
NASZ DZIEŃ
Cóż za ironia, że napisałaś to dzisiaj, dzisiaj w Dzień Dobry TVN była mowa o źle traktowanych kobietach w ciąży i po powrocie do pracy po macierzyńskim. Niestety ten reportaż dotyczył i mnie, bo jak tylko wróciłam do pracy po macierzyńskim zostałam zwolniona. Mam nadzieje że jednak Ciebie "nową" zaakceptują i nie zwolnią.
OdpowiedzUsuńA z mężem oboje musicie przetrzymać ten najtrudniejszy czas-nowe obowiązki i jego i Twoje.
No niestety a może stety czekam już tylko na informację.Jeszcze kilka dni góra miesiąc aby "koleżanki" poodbierały zaległe urlopy i mnie nie ma.
OdpowiedzUsuńLiczę tylko na to,że szybko znajdę coś nowego.
Szkoda, a może to i dobrze,że te tematy są poruszane w telewizji.Może te nasze mądre głowy za ławami poselskimi w końcu zrozumieją,że coś się dzieje nie tak,że coraz mniej nas w tej Naszej Ojczyźnie.
I aż mnie głowa rozbolała jak patrze na mój pasek z wypłaty-tyle potrąceń i na co idą nasze pieniążki,składki?
Na pewno nie na pomoc Nam, kobietom i Naszym potrzebom.
Oj rozpisałam się ale to temat rzeka.