niedziela, 19 maja 2013

Kiedy to zleciało- czyli o nowościach słów kilka

Niedziela, kto jej nie lubi, kto na nią nie czeka.
My na pewno!!!!
Jeszcze dzisiaj dzień taki wyjątkowy, szczególny można by rzec.
W końcu dopisała pogoda i mogliśmy z małym wybrać się na Mszę Świętą w plenerze. Bo grzechem byłoby chyba stać w kaplicy niż wdychać i podziwić piękno naszej przyrody. 
Synek nie posiadał się z radości mogąc oglądać nowe cuda, zerkać i śmiać się do biegających dzieci, dzisiaj wózek spisał się super, nie był wrogiem a pasy jak nigdy nie krępowały ruchów małego podróżnika.
Msza Święta już na pewno będzie inna za każdym razem.
 Bardziej Nasza.
Bo wspólna.


Ja wiem,że uwaga nasza będzie skupiona już na synku, na tym co robi a w przyszłości na tym, w którą stronę dziecię będzie chciało po tuptać i kogo z osób uczestniczących w Mszy obierze sobie za kompana rozmów i żartów. 
Znacie pewnie to prawda?
Sama zresztą często obserwuje takie dzieciaczki. 
Pełno w nich radości, miłości. Ze wszystkimi chcieliby rozmawiać, każdy to ich najlepszy przyjaciel, zero skrępowania czy manier. Nieraz wyrwie się jakiemus szkrabowi: 
  • Mamo kocham cię!!!! ,
  •  Tato długo jeszcze?
  • Mamo na rączki chcę!!!
  • Mamo ja chcę do domu!!!!
Buzia sama się wtedy uśmiecha. 
Wszystko wydaje się wtedy takie inne.
Sama radość ze wspólnego bycia i oglądania takiego małego brzdąca.

Po mszy Mariusz zabrał nas na lody. Szymkowi też przypadło w udziale co nie co:-)
Na początku jak to zwykle bywa, skrzywienie, oczka jak pięć złotych a później rączki i prośba o więcej. Tak więc maluszek nasz zasmakował w lodach pistacjowych.
Szkoda tylko,że co dobre szybko się kończy.  

Dziecię skonane teraz śpi w swoim łóżeczku.
Zmęczone od ciągłego poznawania, buszowania po naszym pokoju, kuchni, mieszkaniu.
Już nie chce siedzieć potulnie na macie
-O NIE!!!
 TE CZASY BEZPOWROTNIE MINĘŁY

Nasz mały bystry badacz, poszukiwacz jest żądny wiedzy i nowych doświadczeń.
Zero litości dla maminego czy babcinego kręgosłupa.
Wszystkiego trzeba dotknąć, pogłaskać aby w końcu już nie delikatnie do pyszczka włożyć ale jak prawdziwy łowca kąsnąć, dziabnąć ofiarę nieszczęsną!


Jeszcze nie tak dawno zachwycałam się,że moja pociecha posiada komplet jedynek zarówno na dole jak i na górze.

Kiedy to było!!!!

Paszczę mojego małego kanibala zdobią kolejne dwa ząbki- 
w niedzielę 12.05.2013 mama zorientowała się,że ma komplet górnych dwójek a teraz synek daje znać,że dole dwójki też w natarciu. Kąsa każdego kto chciałby tylko spróbować z nim zadrzeć!

A o to dowód:uśmiech zarezerwowany tylko dla Mnie:-)



Żeby było tego mało synek nie ma litości, nie chce poznawać świata z pozycji leżącej, nawet odkładając go czy kładąc na podłodze spina się z całej siły i nie pozwala się położyć, posadzić. 
Trzeba wtedy Bąbelka pod paszki wziąć a on z dumą maszeruje. 
Maszeruje coraz to pewniej i śmielej. 
Już nie tak jak na początku jak baletnica na paluszkach ale jak prawdziwy mężczyzna. Uśmiecha się wtedy tak łobuzersko i rozgląda się w poszukiwaniu kabelków czy okruszków.

Synek ujawnił nam też nową umiejętność, może celowo chciał abyśmy nie zorientowali się,że zaczyna podnosić swoje ciałko do pozycji stojącej.
 Przedwczoraj późnym, bardzo późnym wieczorem kiedy już tata zmęczony zasypiał a mama jeszcze ostatkami sił ogarniała pobojowisko w kuchni mały dzikusek z zainteresowaniem trzymając się szczebelków łóżeczka oglądał sobie wieczorny seans telewizyjny.
Wierzcie mi nie uwierzyłam z początku.

Wybudziłam Mariusza, pokazałam a później dziecię zauważywszy,że go podglądamy siadło, klapło i to z wielkim impetem na materacyk.
Jakby nic się nie stało.
 Nic wielkiego.
MOŻE DLA NIEGO BO DLA MNIE KOLEJNY CUD. 

Obdzwoniwszy i poinformowawszy o tym incydencie całą rodzinę mam się bardziej na baczności, bo tak na prawdę nie wiem co ta mała główka spiskuje i knuje aby tylko zdobyć upragniony kabelek, czy przedłużacz od telewizora:-)

Maluszek nasz poczuł też wielką miłość do samochodu. Uwielbia siedzieć za kierownicą a jeszcze jak jest możliwość dotknięcia kierunkowskazów czy innych elementów radości dzikiej nie ma końca.
 Już oczami widzę jak mój synek zostaje mistrzem formuły1.



Z nowości jeszcze chciałabym dodać,że Szymek zaczyna siadać sam, bez pomocy. 
Musi jeszcze przy tym pomarudzić-  ale to zrozumiałe.

Kiedy to zleciało?


2 komentarze :

  1. super, że się Szymon tak rozwija.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też zaskakuje w jakim tempie rośnie i nabywa nowe umiejętności. Aż szkoda,że nie jestem z nim ciągle.Tyle tracę.

    OdpowiedzUsuń