środa, 13 listopada 2013

KOCHANIE TWOJA KOLEJ,ja do pracy muszę

Jaki jest Szymek?
Szymon jest radosnym,pełnym energii,pomysłów 13-sto miesięcznym dzieckiem.Nie boi się niczego ani nikogo.Uwielbia się kąpać i biegać po mieszkaniu jak torpeda.Im więcej hałasu i krzyku tym lepsza zabawa.Wszystko musi dotknąć,poczuć,posmakować,nawet mydło w kostce go interesuje a szczególnie jego smak.
FUJ!!!!
Do tej pory mam w uszach wyrzuty jakie robił mi ślubny jak zorientował się,że synek wsuwa a raczej degustuje mydełko:
NIE DOBRA MAMUSIA 
OJ NIE DOBRA!!!

To nic,pewnie mi by nieźle uszu przetarł gdyby dowiedział się,że Szymek podczas pomocy przy obiedzie zaopiekował się zagubioną cebulą.Jeszcze mam przed oczami minę synka kiedy przegryzał się przez kolejne warstewki.
Jedno jest pewne-nie polubili się.
Cebula ok, ale w zupie.

Matce można,ba nawet trzeba zarzucić,kilka razy dziennie,że nie dopilnowała szkraba,a to coś się rozlało,pobrudziło syneczka,a to zapanował CHAOS w naszym wspólnym gniazdku.


STANDARD 
NORMA

Już mnie to nie złości,nawet nie irytuje.Wpada jednym uchem a wylatuje innym. Ślubnemu czasami się wydaje,że przecież nie ma bardziej lajtowej,mniej wyczerpującej pracy niż opieka nad własnym dzieckiem.Nieraz z wyrzutem w głosie słyszałam,że przecież to tylko dziecko.
Małe niepozorne dziecko.

Poczekałam. I tak w duchu marzyłam o tym aby się role odwróciły,aby to Mariusz choć na chwilę,kilka chwil stał się całym światem dla Szymka.

Losu nie musiałam niczym przekupywać ponieważ Teściowa korzystając z okazji wyruszyła wraz z Kołem Gospodyń Wiejskich na podbój Zakopanego. Z jej telefonicznych relacji wiem,że mają za sobą już zwiedzenie Wieliczki i Krakowa. Wieczory też kobitki wykorzystują na maksa i wcale im się nie dziwię.Szaleją,piją,zwiedzają i wreszcie oderwały się na chwilę od rutyny,zobaczyły i patrzą na inny świat. 

A ja w duchu się cieszę.
Cieszę się,że mam trzydniowy urlop od Mamy:-)Bez jej rad i pomocy. Za to na ślubnego spadła opieka nad synkiem.Teraz kiedy Teściowa nie może mu pomóc w opiece nad Szymkiem to on musi się nim zająć. Pomagam mu na ile mogę.Wiadomo,że i on ma swoje obowiązki. Wiem,że daje sobie świetnie radę.
MUSI!!!!

Wiem,że dziecko chętniej garnie się do niego,zaczepia go. Ciągnie za nogawki. Zaczyna być jego guru. I nie złości mnie wszech obecny bałagan i chaos w mieszkaniu chociaż wyjechałam z domu na 8godzin. Widzę,że zaszła zmiana. Zaczął dostrzegać pewne rzeczy o których mu mówiłam a on jakoś ich nie zauważał.

I uśmiech pojawia się na mojej twarzy i próbuje nie śmiać się kiedy Mariusz zadaje mi pytanie:
-CZEMU ON NIE ŚPI? PRZECIEŻ JUŻ PO 22!!

Zamyślam się w tedy głęboko,marszczę czoło i odpowiadam zgodnie z prawdą:
-NIE WIEM KOCHANIE.
ZAPYTAJ SIĘ DZIECKA CZEMU NIE ŚPI.

Ja znam odpowiedź.Jest banalna. Prosta i oczywista.I mąż też dojdzie do tego etapu kiedy pozna swego synka na wylot,pozna jego wnętrze i tęperament i zobaczy,że dziecko nie śpi bo czeka. Czeka na te chwile z nami.Na te wieczorne przytulasy,na kąpiel w dużej ilości piany,na to mizianie po pleckach i próby czytania na dobranoc.

Ono czeka,czasami wręcz zasypia na siedząco aby tylko wykorzystać każdą możliwą chwilę do bycia z nami.

Jestem dumna z męża za to w jaki sposób radzi sobie z opieką nad Szymkiem.ZA to,że nie traci zimnej krwi kiedy kolejny raz zawartość szuflad w regale kuchennym ląduje na płytkach a mały uciekinier chowa się po kątach.I nawet nie potrafię się gniewać i buczeć pod nosem kiedy zaczynają dzień od bajki o SCOOBY-DOO.




 Niech mają coś wspólnego,coś co ich połączy,scali. Może dzięki takim chwilom staną się dla siebie najważniejsi. Mąż kocha synka ponad życie tylko czasami brak mu podejścia i wiary we własne możliwości.Może boi się,że taki wielki,dobrze zbudowany mężczyzna potrafi przytulić,zagarnąć w ramiona i zbudować po raz 100 wieżę z klocków. 

Ja wierzę w niego.W nas. Mamy siebie i to jest najważniejsze.Dla mnie jest pomimo swoich wad najfajniejszym mężczyzną pod słońcem i nigdy nie wyda mi się dziecinny czy śmieszny w trakcie zabawy z synem. A im bardziej pozwoli sobie na tą miłość do dziecka tym bardziej poczuje się wyjątkowym. Jedynym i niepowtarzalnym.Może zmobilizuje go to do zmian i podejścia.Do zmiany siebie.


WIERZĘ W TO!!!!

7 komentarzy :

  1. to uswiwadom tatusia, że tak jego syn poznaje świat- przez dotyk i smak. jak nie dotknie, nie rozbije czy nie wloży do buzi to nie pozna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz,rzecz w tym,że maż zimnego wychowania i ja od kiedy przekroczywszy próg jego domu uczę go,że to nie wstyd kochać i okazywać sobie uczucia.Niestety wielu mężczyzn tak wychowywano by byli silni i nie okazywali uczuć bo to niemęskie.
      ja dołożę starania aby wychować swojego synka na kochającego mężczyznę.

      Usuń
  2. Uwielbiam te pytania...
    Mój małżonek chyba jest mistrzem w kwestii pytań "ale dziecko, dlaczego bierzesz to do buzi, to nie dobre jest"
    A skąd on ma o tym wiedzieć, że be, że nie dobre, jak spróbuje to się dowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie,ja nie uznaje czegoś takiego jak nie wolno,wolno bo to lekcja czasami pokory.

      Usuń
  3. Nie przejmuj się tym Chaosem. To dobrze wpływa na rozwój malucha. Jak herbata mówi. I jak mówi moja mama: dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe... A tych kilka kropel czegokolwiek na podłodze, smug na oknach i ścianach... kto by się tym przejmował? Szkoda czasu...

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie;)
    Ela
    drewnianymis.bogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety czasami pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć.)
      U moich rodziców dziecko jest w żywiole,wszędzie włazi,wszystkiego dotyka a w domu teściów patrz,dotykaj ale posprzątaj po sobie:-)

      Dziękuję za zaproszenie,nie omieszkam skorzystać.

      Usuń
  4. mój Ignaś też już próbował smaku mydła :) Że też faceci są tacy tępi!

    OdpowiedzUsuń