niedziela, 16 listopada 2014

JA ROBOT,JA CYBORG- WYZNANIE MATKI

Siedzę w fotelu i oglądam jednym okiem Bolka i Lolka na zmianę z Reksiem. Oddycham głęboko. Napawam się tą ciszą, tym pozornym spokojem. Nie sądziłam,że kiedyś to powiem Ale jak to dobrze jest mieć telewizor z kanałami dla dzieci. Wiadomo,że takie atrakcje trzeba dozować z umiarem,tak aby nie przedobrzyć ale Te kilka minut kiedy moje dziecko jest zajęte,pochłonięte bajką jest mi potrzebne,niezbędne: mam wtedy czas na ogarnięcie naszej przestrzeni,na ogarnięcie siebie,swoich planów,celów. 

Czasami przypomina mi to pracę syzyfową,mozolną,wykonywaną automatycznie jak robot,maszyna.Ale wolę poświęcić chwilkę na ogarnięcie pokoju, mieszkania aby później siarczyście nie przeklinać pod nosem po nadepnięciu na klocek czy element drewnianej kolejki. Boli wtedy jak cholera. I za każdym razem obiecuję sobie,że pozbędę się większości zabawek. Pochowam je,ukryję na jakiś czas ale zawsze złość mi mija a one żyją własnym życiem.







I właśnie mi się o to życie rozchodzi. Nie jestem pedantką, nie wyrywam włosów z powodu kurzu zalegającego na regale czy też okruszków na dywanie z biszkopta ale mnie szlak trafia kiedy posprzątam, doprowadzę mieszkanie do względnego porządku aby po chwili usłyszeć jak mój synek z dziką radością rozrzuca zabawki po pokoju. Wyciąga garnki i pokrywki z szafy czy z uporem maniaka rozrywa rolkę papieru toaletowego na drobne strzępy.

Czuję się jak cyborg. I pomimo tego, że wielokrotnie tłumaczę i proszę swoje maleństwo aby nie rzucało z impetem zabawkami byle gdzie to nieraz miałam ochotę wyrzucić zabawki wraz z ich właścicielem za okno. Nieraz łzy bezsilności popłynęły. Nieraz zła byłam na siebie,że tak łatwo dałam się sprowokować dwulatkowi. Przez te hormony szalejące stałam się impulsywna i emocjonalna. Ale powiedzcie same czy ręce nie opadają same kiedy takie widoki?


A jak sobie pomyślę,że w lutym dołączy jeszcze kolejny członek rodziny przed oczami mam obrazy z naszych pierwszych kilku miesięcy z Szymkiem. Wstydziłam się wtedy siebie, tego jak wyglądam, jak wygląda moja kuchnia moje mieszkanie, otoczenie. Wstydziłam się męża, tego,że go zaniedbałam.Nie ogarniałam siebie,swojej rzeczywistości - dopiero teraz potrafię się do tego przyznać. Już mi nie wstyd. 
Targały mną wtedy sprzeczne uczucia. Chciałam,pragnęłam być idealna,chciałam aby wszyscy myśleli,że jestem silna ale tak nie było. Byłam w rozsypce. Totalnej. Do tej pory mam schowane głęboko w  szufladzie leki,które miały mi pomóc wówczas. Nie wzięłam ani jednej tabletki. Walczyłam z samą sobą,ze swoimi słabościami. Płakałam  w samotności patrząc na cud leżący przede mną i w sercu go przepraszałam. Połykałam łzy karmiąc,chodząc w niedopasowanym,bezkształtnym staniku. Patrzyłam na ziemistą twarz, oczy bez wyrazu. Dostałam wstrętu na widok żelazka i prania. A przecież rodziłam w lipcu,kiedy było ciepło i mniej ubranek. Pamiętam kosze z pieluszkami,które zapełniały się ekspresowo. Pamiętam,że nie przeszkadzało mi nawet to,że chodzę w brudnej,poplamionej podkoszulce,że pachnę ........ rzeczywistością.

Teraz mam to przerabiać w obecności dwulatka no prawie trzylatka. I jak sobie pomyśle,że kolejny raz czeka mnie pouczanie,sprawdzanie zawartości mojego mleka w mleku przez rodzinę męża to czuję się o dziwo SILNA. Teraz nie dam sobie wmówić,że jestem gorsza,że krzywdzę swoją kruszynę,że głodzę i karmię przez plastik,gumę a prawda jest taka,że gdyby nie osłonki i laktator nasza droga mleczna zakończyłaby się szybciej niż zaczęła.

Dziś już wiem,że na porodówkę na pewno nie zabiorę ze sobą tych paskudnych koszul w misie czy bociany. Są schowane głęboko,bardzo głęboko. Teraz wertuje i przeglądam strony i katalogi z bielizną do karmienia.I wiem,że oddam dużo za dobry stanik,że kiedy przyjdzie czas i miejsce zachowam godność,kobiecość,seksapil. Już teraz myślę nad zgromadzeniem wyprawki aby nie latać w ostatnich miesiącach. Aby nie popełnić tych samych błędów. Aby być przygotowaną. Aby mieć czas na przygotowanie Szymka na to,że już nie będzie oczkiem w głowie mamusi,że będzie musiał opuścić nasz pokój i swoje łóżeczko aby z czasem stało się królestwem kolejnego Pałki. Czeka mnie ciężka mozolna praca nad naszą trójką. Chociaż będzie lepiej,łatwiej jeśli chodzi o męża. Już nie wykręci się tym,że się boi czy nie potrafi. Stanie się wzorem i mentorem dla naszego starszaka. Odciąży mnie.

Mam taką cichą nadzieję:-),że wszystko się ułoży,że będzie dobrze.Musi być:-)

2 komentarze :

  1. PODOBA MI SIE TWÓJ BLOG DLA TEGO ZOSTAŁAŚ "Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."
    http://mojapasjatoty.blogspot.com TO JA CIE NOMINOWAŁAM ZAPRASZAM DO UDZIAŁU

    OdpowiedzUsuń