wtorek, 18 listopada 2014

MATKA O TRZECIEJ NA RANEM I JEJ PRZEMYŚLENIA

Jest piąta nad ranem. Matka nie śpi już od 2.30,kiedy to cudowny,wspaniały małżonek wstał do dziecka. Niby nic,ale wybudziło Matkę ze snu.Wybiło skutecznie.Matka jeszcze poczekała,pomyślała i po 3.15 zabrała swoje cztery litery i laptopa do pokoju syna.




Rzadko mi się zdarza taka noc.Ostatnia taka bezsenność była spowodowana zachowaniem męża ale to inna historia,dodam,że Banalna i z fajnym zakończeniem.Nie oczekiwanym dla Matki ale niespodzianki są zawsze mile widziane.Nieprawdaż?

Siada więc Matka na swój kawałek internetowego świata i patrzy,czyta,oczy przeciera,popija kolejny łyk mleczka i zaczyna myśleć.Dość intensywnie myśleć. 

Wszędzie trąbią,że nadchodzi Mikołaj,że się zbliża,że trzeba dziecko obowiązkowo obdarzyć interpretuj dowolnie:zasypać milionem zabawek,gadżetów i tysiącem niespodzianek.Wszędzie linki,odnośniki coby było szybciej,sprawnej,prościej.Matka zagląda,kiwa głową i popada coraz to większą zadumę.

Ale czy na pewno mojemu synowi by to było potrzebne.Czy by pokochał taką zabawkę?Przecież zdjęcia mówią,wręcz proszą się o to aby w nie kliknąć,wrzucić do koszyka.
ALE mimo wszystko w głowie Matki zapala się lampka.Dodajmy lampka ostrzegawcza.Nie każde dziecko jest takie samo.Nie każde lubi to samo.Może jednak przemyślę zakup.Może wymyślę coś lepszego.

W takim razie:Co da mojemu synkowi większą radochę niż kolejna plastikowa zabawka?Co sprawi,że Święty Mikołaj nabierze mocy i magii?Jak przygotować go na święta.Na ten magiczny czas.Czas kiedy jeszcze nasz ukochany synek jest sam,kiedy jest oczkiem w głowie rodziców i rodziny.Za rok będzie inaczej.Będzie starszym bratem- a to zobowiązuje:-)

Siedzi więc Matka i czyta.I coraz bardziej jest zła na siebie,za tą swoją nie kontrolowaną,impulsywną działalność wraz z początkiem miesiąca i wpłynięciem wypłaty na konto.Rozsądna Matka powinna ciułać grosz do grosza na czarną godzinę.Powinna,a tak nie jest.Rachunki same się nie opłacą,samochód jakby nie patrzeć nie pojedzie na wodzie a mąż nie będzie żył tylko na zupie i kanapkach.Rzeczywistość przybija Matkę,sprawia,że popada w melancholię i przygnębienie.Nie daje o sobie zapomnieć.

Można by przecież opublikować Taki list,apel do Świętego czytaj rodziny co by mieli z górki,łatwiej i szybciej ale Matka pisze tego wirtualnego bloga w ciszy,nie epatując nim na lewo i prawo.Chce mieć coś swojego,coś gdzie będzie mogła wygadać się,oczyścić i mieć pewność,że temat poruszany na blogu nie będzie tematem nr 1 przy obiedzie czy wieczerzy wigilijnej. Tak kochane Mamusie o istnieniu tego miejsca wie dwie osoby,małżonek i moja siostra chociaż mam nadzieję,że nie czyta:-)Tak mi jest lepiej,wygodniej,swobodniej.

Ale wracając do tematu przemyśleń Matki z wczesnych godzin porannych dochodzę do wniosku,że czeka mnie zapewne jeszcze kilka dni irytacji i wkurzenia.Zakupiłam już klocki dla małego.Impulsywnie,ale cieszę się z zakupu jak dziecko,bo przecież tak naprawdę w głębi serca nadal jestem dzieckiem,dzieckiem z dwoma serduszkami i jednym na zewnątrz.Może i o mnie ktoś pomyśli.Może to dobry moment aby napisać swój własny list do Mikołaja pomimo tych lat i rodziny na koncie:-)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz