poniedziałek, 2 lutego 2015

MARZY MI SIĘ....

Marzy mi się ostatnio jedna rzecz.
Natrętnie kołacze mi się po głowie myśl,że nie zdążę,że nie dam rady.Z tym większą zapalczywością przeglądam różne strony,gazety,fora i podziwiam-

SESJE BRZUSZKOWE.




Tak wiem,że dla jednych jest to fanaberia,wymysł kobiety z szalejącą burzą hormonów a dla innych wspaniała pamiątka na długie lata.


Zanim zaczęłam prowadzić Ten swój kawałek wirtualnego świata,nie myślałam,nie brałam pod uwagę jak DUŻO TRACĘ!!!!!!

Przy pierwszym synku mam może ze trzy zdjęcia zrobione przez siebie zwykłym aparatem kompaktowym.Robione na szybko,tak aby nikt nie widział,nie śmiał się i nie dokuczał.Zdjęcia te nie oddają tego jak faktycznie prezentował się mój brzuszek,nie pokazują jak się zmieniałam przez te prawie 9 miesięcy.

Z perspektywy czasu ŻAŁUJE

Teraz staram się jak najwięcej uchwycić siebie jak i Szymka w kadrze telefonu.I chociaż widzę czasami to spojrzenie ślubnego - robię swoje.Nie wspomnę o krewnych,którzy pukają się w głowę widząc dwa albumy zdjęć mojego Szymka.Zdjęcia niby takie same,ale emocje z nimi związane nie pozwalają wcisnąć mi przycisku Usuń.Tak więc wywołuje a później się nimi cieszę jak dziecko.

Ja wiem,że to może głupio zabrzmi ale mój mężczyzna jakoś nie jest wylewny ani chętny do pozowania.Mamy zaledwie kilka zdjęć razem jako para a po ślubie to już porażka.Z Szymkiem kiedy jesteśmy we trójkę można wyliczyć zaledwie kilka zdjęć.Przeważnie kiedy obydwaj śpią razem.Żaden wtedy nie protestuje i nie ucieka.A jeśli mi się uda ich ująć razem w czasie zabawy to mąż zazwyczaj stroi miny tak aby mnie zniechęcić.

Tak więc będąc prawie na wylocie swojej przygody z ciążą nr.2 w 38 tygodniu postanowiłam zrobić sobie takową sesję.
Na prawdziwą studyjną z profesjonalistą mnie nie stać ale znając siebie i swoje chęci i cel jaki mi przyświeca wiem,że tego dokonam.I chociaż może te zdjęcia nie znajdą się tutaj ze względu na bardzo osobisty charakter znajdą się w albumie mojego synka.

Marzy mi się jeszcze jedna rzecz a mianowicie zaangażować w to starszą pociechę ale nie wiem na ile jest to możliwe.Dwulatek ma to do siebie,że długo nie zagrzeje miejsca a tym bardziej jak będzie w pobliżu nowa zabawka w postaci aparatu.

Trzymajcie zatem kciuki aby pogoda i dobre światło mi sprzyjało a starsza latorośl ucięła sobie drzemkę w południe:-)

2 komentarze :

  1. trzymam kciuki, bo to wspaniała pamiatka i dla rodzica, tego nawet najbardziej topornego i dla dziecka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję:-)
    Zdjęcia zrobione ale trafią raczej do mojego albumu,głęboko głęboko schowane.Może z czasem nabiorę do nich dystansu.

    OdpowiedzUsuń