środa, 24 kwietnia 2013

Szymek bodyguard

Szymek przysypia,
 nie śpi, 
nie drzemie- 
czuwa.
Nie wiem jak on to robi ale byle szelest, kłapnięcie drzwiami budzi małego śpiocha a przecież człowiek stara się chodzić na paluszkach.
Niestety nasz Bąbelek ma fantastyczny słuch.
 Wyczuwa rodziców a w szczególności mą osobę i pospane, zaczynamy zabawę, rozmowę a by później gaworzenie przekształciło się w krzyk a później pisk a na końcu wrzask i łzy. 
Czasami mam wrażenie, że robi to celowo. 

Aby mnie mieć tylko dla siebie.

Uśmiechacie się pewnie czytając to.
Przecież to nierealne, nierzeczywiste 
ale pomyślcie ile to razy zamierzałyście przytulić się do ukochanego mężczyzny, 
wtulić się w ramiona i 
.........
słyszycie jak Wasza pociecha domaga się Waszej bliskości.



=



Nie ważne czy pociecha chce pierś,
 nie ważne czy chodzi o zmianę pieluszki czy zaspokojenie pragnienia. 
Ja jeszcze tego za bardzo nie rozgryzłam. 
Wiem jeno Mój synek chce mnie na 
WŁASNOŚĆ!!!!!!!

I nie chodzi tu tylko o reagowanie na jego komunikaty.
To byłoby za proste.
Za łatwe:-)

Tego tak łatwo się nie da wytłumaczyć, 
ja przy najmniej nie potrafię ale tak jest.
 Ilekroć ktoś się do mnie zbliża, obojętnie czy to mężczyzna czy kobieta 
Szymek obserwuje.
Szymek zadziera głowę, otwiera usta, rozczapierza paluszki jakby chciał chwycić kogoś.
Chce na ręce. 
Moje ręce.
Wtula się.
Bacznie obserwuje.
cały czas czujny jest, byle odgłos, a on już zerka ukradkowo.

Jeśli jestem w kuchni głośno domaga się abym chociaż na moment pokazała się. 
Dzisiaj na przykład mąż wstał wcześniej,  
mały już nie spał. 
Obserwował nas zza szczebelków swojego łóżeczka.
czekał na mnie.
Nie reagowałam w nadziei, 
że mały despota odpuści albo tata zajmie się bączkiem. 
Nic z tych rzeczy. 
Mama musi być. 
Mama to podstawa, filar.
To ona musi pieluszkę zmienić, po miziać po policzku,
 pocałować w tył główki, nakarmić i 
............
Tu nie mam mowy o zwolnieniu, L4 czy zastępstwie. 
Praca na cały etat.
MACIERZYŃSTWO

Pamiętam swoje początki kiedy byle jak ubrana w męża podkoszulkach snułam się po mieszkaniu z brudnymi włosami w nadziei,że syn pozwoli na chwilę choć zająć się sobą. Nie wiedziałam jak wyglądam bo unikałam lustra.
Ciężko było ponieważ w przedpokoju mamy takie duże rozsuwane zamontowane w szafie. Jak już się powoli zaczęłam wyrabiać się z obowiązkami zamarzyła mi się zmiana wizerunku.
Ścięłam włosy.

Teraz też pasowałoby się za siebie wziąć ponieważ Szymek z uwielbieniem i natarczywością łapie w swoje małe paluszki niesforne kłaczki i wyrywa je na potęgę. Przeważnie kiedy już, 
już zasypia odłożony do łóżeczka w ostatnim geście ratunku łapie za moje biedne włosięta. 
No cóż, zaczynam się do tego rytuału powoli przyzwyczajać, 
chociaż przyznam nie należy on do najprzyjemniejszych.
Podejrzewam, że ta fascynacja szybko nas nie opuści więc muszę uzbroić się w cierpliwość i asertywnie mówić synkowi, że jego zachowanie sprawia ból.

A Wy kochane mamusie macie jakiś patent na takie postępowanie młodocianego delikwenta?
 

2 komentarze :

  1. Faktycznie mały ochroniarz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. my też włosy przerabiamy i też tlumaczę i nic, nadal ciąga, ale cierpliwość...obym łysa nie zostałą;)

    OdpowiedzUsuń