środa, 11 września 2013

PIERWSZE RANY MATKI

Niby nic nie zwykłego.
 Niby nic czym chciałabym się pochwalić, opowiedzieć ale życie nas zaskakuje a nasze pociechy są tak nieprzewidywalne,że każdy ich sposób wyrażenia siebie, swoich emocji sprawia,że chciałoby się każdą chwilę zatrzymać w pamięci,zapisać,zachować-
NIE UTRACIĆ

Szymek z każdym dniem zmienia się.
 Fakt to nie zaprzeczalny i nie do podwarzenia. Duma niejednokrotnie mnie rozpiera kiedy ze zmarszczonym czołem układa w swój sposób zabawki,drewniane puzzle na makiecie.To nic,że elementy nie paują do siebie. To nic,że jest bałagan wieczny w naszej sypialnio-bawialnio-gościnnym pokoju. To nic,że ubrania są po wielokroc wyciągane z szafek a zabawki i akcesoria kuchenne można znaleźć pod łóżkiem,bo znalezienie pałeczek kukurydzianych i skarpetek synka już mnie nie dziwi.

Dumna jestem jak paw kiedy swoją radość eksponuje fantasycznym śmiechem a białe perełki błyskają w buźce mojego pierworodnego.


Piękne ma te ząbki. 
Z każdym miesiącem przybywa ich coraz więcej. Czasami my i Szymon musimy pocierpieć zanim się przebiją przez dziąsełko ale opanowujemy sytuację w miarę wcześnie i nie dochodzi już do dramatów, łez kiedy to nie mieliśmy doświadczenia i wiedzy a płacz dziecka kojarzył nam się tylko z pełną pieluchą i głodem. 
Brakowało nam wiedzy o naszym małym Psotniku.

Psotnik, Demon,Niszczyciel.
 Określenia te coraz bardziej pasują do mojego chłopaka. Już nie jest ostrożny w swoim działaniu. Jeśli coś mu wpadnie w oko musi to dotknąć, wsadzić do buzi chociażby miało mu to zająć kilka minut.
 On cierpliwy, ja też- JESZCZE

Niczego ani nikogo się nie boi. Jeśli coś słyszy musi zobaczyć. Pierwsze swoje kroki jak wstanie kieruje w stronę drzwi wyjściowych na dwór. On nie idzie, nie pełznie,nie raczkuje- on w tym swoim pajacyku przemierza kolejne pomieszczenia jak błyskawica aby rozryczeć się pod drzwiami od kuchni. Płacze, krzyczy, wali w nie. Nie słucha tego co do niego mówię.  
Chce postawić na swoim.
 Głośno, bardzo głośno daje mi znać,że jest zniecierpliwiony, pogania mnie. 

Drażni mnie to, doprowadza mnie do szewskiej pasji fakt, że staram się od małego wprowadzać pewne zachowania. Mówię nieraz głośniej, wyraźniej,nie zaprzeczam czasami jest to krzyk:ale musi pojąć,że celowo go nie zatrzymuję,przytrzymuję, że  STOP, NIE WOLNO, czemuś ma służyć. 
Przytrzymuje lekko i tłumaczę, nie jak 14miesięcznemu dziecku ale jak dorosłej osobie,że nie wolno,że będzie bolało jak mnie nie posłucha. Proszę i męża i teściową o konsekwencję w dzianiu, bo widzę co się dzieje, że ten kochany, wspaniały chłopczyk chce rządzić. 
Chce nami kierować.

Bo ile razy mam prosić aby zabezpieczyć drzwi przesuwane na piętro i do piwnicy, ile razy mam opowiadać,że dla Szymka to nie problem przesunąć takie drzwi. Już opanował przesuwanie drzwiami w szafie w przedpokoju(też przesuwane, a dodatkowo oszklone). 

Mam wyobraźnie i wiem,że mój synek jak na razie  mnie jeszcze nie posłucha. Bo jak ma słuchać kiedy dorośli nie słuchają, ignorują.
jedynie co może taki Szkrab to lekko zwolnić i zauważyć że mama ma zmieniony ton głosu,że jest pod denerwowana ale nic więcej. Pozostaje mi jak zwykle posprzątać i liczyć na to,że Szymka coś innego zainteresuje. A drzwi po prostu pozabezpieczać taśmą. Ignorancja i dziwny uśmiech-to z czym na co dzień się spotykam.

I wiem jedno,że jeśli ustąpię teraz kiedy mam roczniaka to go nie okiełznam kiedy będzie miał 2latka i coś do powiedzenia. Bo jak na razie z mojego dzisiejszego tłumaczenia pozostaje lekki ślad na palcu wskazującym od ugryzienia. A co ciekawsze im głośniej krzyczałam STOP tym ząbki pierworodnego zaciskały się na palcu.
 Jeszcze mi pulsuje. 

I to chce zapamiętać, te dwa ślady na moim palcu. Dowód,że Synek ma coś do powiedzenia,że ma charakterek. te pierwsze rany, symbol wejścia w nowszy poziom:-)

Koniec pisaniny trzeba ręce zakasać do roboty.
Ciepełka życzę bo coś u nas dzisiaj pochmurno się zrobiło i sweterki jesienne przeprosiłam dzisiaj.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz