wtorek, 10 września 2013

Zapachniało chmielem

Zaczął się w końcu, po tylu miesiącach czekania,pracy na pełnych obrotach.
URLOP 
 bo o nim mowa:-)

Całe dwa tygodnie z dzieckiem i mężem.
(nie do przeżycia, nie do opowiedzenia:-)

 Już nie pamiętam kiedy byliśmy tyle czasu razem. 
Kłamię i oszukuję troszeczkę ponieważ pracę mam taką, że nie ma mnie praktycznie całymi dniami a czasami jest tak,że w ciągu tygodnia jestem może ze dwa dni w pracy.Luz jakby powiedziała to moja Siostra.

Mniejsza o szczegóły.
 Faktem się stało,że z dniem 9.09. do 22.09. przebywam na urlopie.

Nie odbieram telefonów z pracy, gwiżdżę na internetowe wiadomości a nawet będąc na zakupach ominę swój "kawałek chleba",celowo i z premedytacją.

Nie ma mnie.
Zamierzam leniuchować i łapać ostatnie promienie lata.
Wygrzewać  się w promieniach słoneczka i pić poranną kawusię patrząc na żółknące liście kasztana sąsiadów.

 

Nie planuje nic. 
Wiem,że nigdzie nie wyjadę a cały urlop spędzę pracując.
 Niestety wychodząc za mąż wiedziałam,że czeka mnie praca na roli,że rolnik nie ma urlopu i tak jest faktycznie. Jeszcze nie tak dawno zrywaliśmy wiśnie w sadzie, teraz maliny jesienne a od wczoraj małżonek chodzi spięty i trochę nadęty.
 Zerka nerwowo w niebo i mruczy coś pod nosem. 
Ja wiem,że  zaczynamy walkę z czasem. 
Walkę ze zmęczeniem i walkę ze swoimi organizmami. 

Od środy zaczynamy zrywać chmiel. 

Chmiel zawładną życiem nie tylko nas ale i praktycznie wszystkich sąsiadów.
Już pachnie na dworze jak przejeżdża sąsiad z łętami chmielowymi na przyczepach. Widać unoszący się dym z kominów. Słychać szum maszyn chmielowych. Każdy uśmiechnięty, zadowolony, ale jest to pozorne szczęście.Chmiel nasz jest kupowany za bezcen, niektóre chmielniki pozawalane stoją, niektóre nie uprawiane już. Mąż też myśli nad zlikwidowaniem bo nie dość, że problem ze zbytem to na swoje pieniądze trzeba czekać i prosić się. 

Nie wyobrażam sobie co czują ludzie, którzy od zawsze, od dziada pradziada zajmowali się uprawą chmielu a teraz stoi to wszystko zakurzone do niczego nie potrzebne. Przygnębiająca jest ta nasza rzeczywistość. Nie chce mi się nawet myśleć co my będziemy robić za kilka lat. 
Czy nasz synek doczeka i zachowa w pamięci zapach szyszek? Ich lekkość.Ten zapach unoszący się po całym podwórku,okolicy.
 Te ramiona taty,teścia, pokłute, poranione przez łęta. 
Tego się nie da opisać. Trzeba to poczuć aby wiedzieć ile to dla ludzi znaczy. Jestem przybyszem i chmiel mną zawładną, sprawił,że żyję nim. Oddycham nim. A z czasem kosztuję go w "PERLE".

 
W niedzielę Szymon bawił się chmielowymi szyszkami.
 Wąchał, macał a po spróbowaniu wypluwał i przecierał usta. 
Zacznie się od środy niezłe zamieszanie. W tamtym roku miałam taryfę ulgową i synka przy piersi. Teraz pewnie i ja zakaszę rękawy do pracy.
Będą nas wspierać dwaj bracia. Byli w tamtym roku. To dla nich i Mariuszowej rodziny będę stała codziennie i gotowała. Przyrządzała hektolitry kawy i piekła biszkopty aby zaspokoić cukierkowy głód.

Więc jak widzicie Same Urlop zleci mi bardzo szybko. 
Planuje jedynie ciut spędzić czasu u rodziców aby mogli nacieszyć się wnuczkiem. 
Przyda mi się chwila odpoczynku od męża, teściowej.

Przyda mi się chwila dla mnie. 
Zadbania o siebie. 
Zadbania o Blog, bo ostatnio zaniedbałam go bardzo ale Wierzcie mi, nie mam sił.
 Wiele jest postów czekających  opublikowania ale zawsze chciałam je podrasować, dodać zdjęcia a mój mały synek ostatnio lubi być w centrum zainteresowania, więc większość wisi sobie w powietrzu. 
Może nigdy nie ujrzy światła. 
Kto wie co przyniesie jutrzejszy dzień.

4 komentarze :

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)Przyda mi się taki urlop od pracy na rzecz prac domowych.

      Usuń
  2. spokojnego odpoczynku i wielu wspólnych chwil razem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i zamierzamy korzystać ile się da.Nie często mam okazję poleniuchować do siódmej rano:-)ponieważ moja doba zaczyna się dużo wcześniej a jak sobie pomyślę,że za niedługi czas za oknem będzie ciemno to brrrr,
      koniec narzekania-urlop rozpoczęty

      Usuń