środa, 22 stycznia 2014

PRZYJACIEL

"Przyjaciel to taki dziwny człowiek. Wszystko o Tobie wie, w szczegółach, a mimo to bardzo Cię lubi."


Czy myślicie,że istnieje prawdziwa przyjaźń między kobietą a mężczyzną?. 
Czy myślicie,że takie relacje są i mają prawo być?
 Czy mężczyzna może być dobrym powiernikiem i doradcą? I nie mam na myśli tutaj męża ale kogoś kto był jeszcze przed tym jak zakochałam się,jak założyłam rodzinę.

 Ja wierze w takie relacje. 
Mało powiedziane mam takie szczęście mieć takiego przyjaciela.

TAK ZBYSZKU JESTEŚ MOIM PRZYJACIELEM

Poznaliśmy się w szkole średniej. Ten sam rocznik,ten sam profil ale klasy inne.Traf chciał,że z bardzo dużej grupy zostało nas 18 sztuk i w klasie maturalnej nas połączono w jedno.Czy było to dobre posunięcie nie wiem,wiem jedno,że dzięki temu poznałam Zbyszka.

Zbyszek od początku był inny,odstawał od grupy.Trzymał się na uboczu,z nikim nie trzymał ale kiedy chodziło o matematykę wszyscy byli jego przyjacółmi.Każdy chciał spisać,każdy chciał z nim siedzieć. Mnie to trochę bawiło-wysoki szczupły mężczyzna zawsze chodził do szkoły z wielką torbą podróżną. Zawsze zastanawiałam się co on tam tak nosi,jakie sekrety skrywa ta torba,może ogrom jedzenia,broń,hobby bez którego nie potrafi funkcjionować? Mnóstwo pytań. 
Prawda okazała się banalna,śmieszna. Zbyszek jako jedyny nosił podręczniki i pisał w zeszytach z twardymi okładkami. Tornister,plecak,torba na ramię wymiękały pod ciężarem materiałów jakie nosił do szkoły.

Jeszcze widzę jak pochylony pisze równo,dokładnie pod linijkę każde zdanie Psora. Widzę jak wyrywa się do odpowiedzi,jest żądny wiedzy. To niektórych drażniło a niektórych śmieszyło.Taka perfekcja,samodoskonalenie.

Ja od razu złapałam z nim kontakt,wspólny język i pomimo tego,że ja zamiast nosić podręcznik miałam kserówki a zamiast zeszytów kartki pospinane spinaczami nadawaliśmy na tych samych falach.

I ZACZĘŁO SIĘ!!!

Wspólne rozmowy,dyskusje,nauka a później imprezy w ulubionym klubie.Zawsze razem,obok.Zawsze wiedziałam co u niego a i on był na bieżąco:-)

Nigdy się jakoś przed nim nie krygowałam,byłam sobą w za dużym swetrze,włosach związanych w warkocz i męskiej koszuli po tacie w kratę. Zawsze roztrzepana,pełna pomysłów i marzeń.

Zbyszek był pierwszym mężczyzną z którym mogłam pogadać bez spinki. Miałam co prawda kolegów ale to jemu mówiłam to co czułam. To jemu wypłakiwałam się jak moje  miłostki,zauroczenia pękały jak bańka mydlana. To on mnie pocieszał i motywował. 

BYŁ PRZY MNIE.

I ja byłam,przy nim kiedy wracał złamany z Londynu. Słuchałam i pocieszałam kiedy on miał doła. Zmuszałam do tego aby ogarną się i przestał się zadręczać NIĄ bo ona nie była tego warta. Wykorzystała go,jego rodzinę. Nie lubiłam jej nigdy i nie obchodziła mnie ona,jej los był dla mnie obojętny.

Kiedy W końcu Zbyszek ogarną się z porażki pojawiła się kolejna kobieta,która spowodowała rewolucję w jego życiu. Ona chyba wiedziała,czuła to,że relacje między nami są inne i dbała o to abym miała o niej jak najlepsze mniemanie. Ale ja zawsze patrzyłam na pryzmat,że nie jest sama,ma dwójkę dużych chłopców i męża na papierku. Chyba do tej pory nie wzięli rozwodu. 
Przyjaciel ciut odszedł,pochłonęło go nowe życie,dzieci,chłopcy których pokochał jak swoich a kiedy relacje między nim a nią zaczęły się psuć z dzieci zrobiła kartę przetargową.

Widzę ją często. Wie co straciła i dzięki komu.

Znowu miałam PRZYJACIELA NA WYŁĄCZNOŚĆ.
Zaczął pracować tam gdzie ja tylko na innym stoisku. Widzieliśmy się codziennie. Wspólne przerwy, wypady na piwo,kawę,pizzę.

To on pierwszy usłyszał o Mariuszu.To on jako pierwszy go poznał. Jeszcze pamiętam jak mówił,że Mariusz ma dłonie jak drwal,wielkie i umięśnione,że czuje respekt:-)ba STRACH:-)

Poznali się ale nie za bardzo przypadli sobie do gustu. Jeden wiedział o drugim i nie podobało się chyba to mojej połówce.Czuł się chyba trochę zagrożony. Wiedział,że mam za sobą tak fajnego chłopaka.

I chociaż zmieniłam wszystko w swoim życiu,miejsce,nazwisko, stałam się mamą  
ON 
 zawsze był gotowy mnie wysłuchać,doradzić. Żałowałam bardzo,że nie mógł być na moim weselu ale wynagradzał mi to telefonami.

Po ślubie zmieniło się wszystko a po urodzeniu Szymka tym bardziej. Straciłam Głowę dla moich mężczyzn. Zbyszek już tak często nie dzwonił chociaż za każdym razem kiedy byłam koło jego salonu musiałam zajść.

Zaszłam też wczoraj.

Wyszłam od niego z nowym telefonem i siecią.Zrobił mi niesamowity prezent. Dał mi możliwość nabycia telefonu za przysłowiową 1zł. Zrobił tak abym płaciła jak najmniej.Dał mi telefon,z którym będę mogła nadążyć za małym Szymkiem. Dał mi wspaniałe urządzenie,które pokochałam od pierwszego zdjęcia. I wiem,że zrobił to bez interesownie.

Dziękuję CI ZBYSZKU ZA TO:-)

Ktoś powie,ale to tylko telefon.Ale ja wiem ile go to trudu kosztowało,starań.Oddał mi swój przywilej jako pracownika salonu. Wykorzystałam jego szansę. Wiedział,ba nawet pokazywałam mu nagrania z Szymkowych podróży,pokazywalam zdjecia i przeklinalam w duchu swój stary telefon za to,że jakość zdjęć jest fatalna.Patrzył się uśmiechał i dał mi super możliwość- zatrzymania wielu wspaniałych chwil w kadrze.Już są pierwsze zdjęcia. Nawet mój mąż widząc moją radość nie marudzi,że nie potzrebowałam zmian. A jednak. Ja teraz dopiero zacznę się cieszyć z tego,że dam możliwośc nie tylko sobie ale też Dziadkom na uchwycenie i zatrzymanie ważnych chwil w obiektywie:-)

Jeszcze raz DZIĘKUJĘ CI Zbyszku:-)
Mój PRZYJACIELU.

I mam tylko nadzieję,że moje dziecko będzie miało też możliwość otaczać się takimi wspaniałymi ludźmi. Czego sobie i WAM życzę.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz