Nie wiem jak Wy kochane mamusie znosicie taką pogodę
pogodę, z którą sama z sobą nie daje rady bez kopa kawowego, praktycznie śpię z otwartymi oczami, na jawie.
Wszystko mnie drażni, wywołuje chęć "mordu" same sprzeczności ostatnio we mnie.
Dziecię moje coraz bardziej dorośleje, staje się ruchliwsze.
Pierwsze obroty i przekręty na brzuszek wywołują u niego i zresztą u nas salwy śmiechu. Jego spojrzenie kiedy widzi przed sobą zabawkę sprawia, że wiem, raczej jestem pewna jakie mnie szczęście spotkało i jak ważna jest każda chwila.
Wczorajszy spacer dał nam chwilę zastanowienia, przemyślenia. Widok śpiącego synka w gondoli wózka sprawił, że te złe emocje uleciały ze mnie w mgnieniu oka, dały mi siłę do tego aby pchać jego wózek przez koleiny, śnieg rozjeżdżony, błoto pośniegowe, pomimo tylu uwag dorosłych, dojrzałych ludzi, że dziecko przemrożę, że się rozchoruje, że za zimno. A ja uparcie pomimo kolejnego ruchu obcych rąk i naciągania czapki synka na uszy wyciągam wózek i idę. Potrzebne to jemu jak i mi.
Mąż coraz częściej zagląda mi przez ramię, chce zobaczyć co tak pisze waląc w klawiaturę.
Wie, że pisze o synku, o mnie, o nas i tego jest najbardziej chyba ciekawy.
Tego czy piszę tylko zwykłe bzdety czy bardziej opisuje nas, nasze życie, problemy.
O dziwo ja nie mam z tym żadnego problemu, mi pomaga takie publiczne obnażenie.
Piszę może z pobudek czysto egoistycznych, może chce sobie dzięki temu świat na nowo przewartościować.
Wiem jedno, że pisanie jest mi potrzebne, zawsze pisałam.
Zachowałam swoje pierwsze zeszyty, w których nieporadnie, tak naiwnie opisywałam swoje życie. Życie na luzie, imprezy, pierwsze zauroczenia bo chyba tak na prawdę
nikogo nie pokochałam jak M.
Patrząc z perspektywy lat i tego co w życiu przeszłam, tak na prawdę nie spotkałam w życiu kogoś z kim czułabym się tak dobrze, w porządku z samą sobą.
Zawsze coś było nie tak, czegoś mi brakowało.
Moi poprzedni "ukochani" byli jacyś dziecinni, bezradni to ja zawsze o wszystkim tak naprawdę decydowałam, ja rządziłam i ja chyba na zbyt dbałam o te związki.
Jednak została po tej nauce, czasami bardzo bolesnej pewna ostrożność we mnie.
Przed moim mężem się otworzyłam.
Poczułam się w końcu bezpieczna w ramionach kochającego mężczyzny.
Tego mi brakowało od najwcześniejszych lat.
Stabilizacji i pewności siebie.
Teraz mam wszystko o czym tak naprawdę w latach młodzieńczych marzyłam, dom, rodzinę, synka.
I tak naprawdę piszę to dla niego.
Nie na przekór tobie Kochanie ani po to, żeby Cię zranić tymi słowami.
Nigdy nie miałam w tym takiego celu, założenia.
Niech Nasz syn ma po mnie pamiątkę w postaci tych postów, zdjęć.
Chce kiedyś mu to ofiarować, dać namacalny dowód mojej miłości do niego.
Może kiedyś mój mały Szymcio stanie się dorosłym Szymonem i też poczuje jak wielki skarb będzie tulił w ramionach i jaka na nim spoczywa ogromna odpowiedzialność.
Może pomoże mu to docenić jak wielki wkład my kobiety, matki wkładamy w wychowanie takich małych, kruchych istot na dorosłych mężczyzn.
Jak wielką przyjemnością jest dla mnie, dla nas Matek trzymanie i tulenie swojego potomstwa.
Już dawno nie czułam się tak ważna dla kogoś.
Wiem, że jestem mu niezbędna, nie zastąpiona i zawsze ma mnie i ojca.
WSPANIAŁE UCZUCIE:-)
Pisanie pomoże zachować mi te obrazy.
Migawki obiektywu zatrzymają chociaż na chwilę czas
NAS CZAS
Przyznam się, że bardzo boję się dorosnąć, zestarzeć, być od kogoś zależną, podporządkowaną. W takim wieku pamięć płata figle, psikusy. Daty się mylą, zdarzenia zacierają a pamięć bywa zawodna. W tym wszystkim ma mi pomóc ten mój blog.
Pomóc zachować siebie i to uczucie, które mi teraz towarzyszy a pewnie z czasem upływu lat i dni ewoluuje i przerodzi się w miłość matczyną i wspaniałą pamiątkę także dla Ciebie mój Mężu.
Tak więc Kochany, mój Drogi Mężu
jak i Wy blogowe koleżanki piszcie.
TO POMAGA:-)
Mój mąż jest moim najwierniejszym czytelnikiem :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, może i mój z czasem zaakceptuje tą chwilkę dla mnie przed monitorem:-D
Usuńmy też spacerujemy. zapraszam po wyróżnienie do mnie: http://zielonewzgorzekobiet.blogspot.com/2013/01/wyroznienie.html
OdpowiedzUsuńMy się zimy nie boimy.Jak na razie żadne choróbsko do nas się nie przytuliło, może to zasługa codziennych spacerów?Kto wie:-D
UsuńDziękujemy za wyróżnienie, jest nam bardzo miło!!!!!!
ja wczoraj odpuściłam bo byłabardzo duża wilgotnośc, ale potem żałowałam
OdpowiedzUsuńCo się odwlecze to nie uciecze,trzeba myśleć, że za niecałe 3 i pół miesiąca będzie maj, a wtedy całe dnie Nasze brzdące spędzać będą na świeżym powietrzu:-D
Usuńja w tą pogodę nie mam pojęcia kiedy wyjść, mieszkam w bloku i żeby się wyszykować, znieść wózek potrzebuje prawie godziny, a dzisiaj pogoda mnie dobijała: pół godziny mocno padało śniegiem, pół godziny nie padało i tak do południa, a później do wieczora była zawieja :/
OdpowiedzUsuńzapraszam po wyróżnienie http://pamietnikkobietki.blogspot.com
OdpowiedzUsuńsuper, że wychodzisz z malutkim. ja nie moge bo w krakowie znowu smog....ja pisze dla siebie i cieszy mnie, jeśli ktoś te z odczuwa podobnie, poradzi wesprze...lubię swojego bloga i nie pozwalam sobie zabrać tej przestrzeni.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, ja obawiam się powrotu do rzeczywistości i tego,że czas "dla mnie" się diametralnie skurczy.Muszę się wziąć w garść i zacząć lepiej organizować swój grafik dnia, bo z pisania nie zamierzam zrezygnować.
UsuńDziękujemy za wyróżnienie,jest Nam ogromnie miło;-D
tak, blog będzie fajną pamiątką za na przykład kilkanascie lat, można będzie odkryć w nim wiele ciekawych wspomnień.
OdpowiedzUsuńI pewnie nieźle się uśmiechnąć pod nosem z tych Naszych "błahych spraw" codziennych.
UsuńPięknie piszesz o miłości do swoich mężczyzn.
OdpowiedzUsuńJa również mam nadzieję, że mój blog przetrwa wiele lat, aby został dla mnie o moich dziewczynek pamiątką.
Na pewno zostanie, masz już zresztą kontynuacje w nowym, świeżym,młodym pokoleniu.Jesteś dla swoich córeczek wzorem do naśladowania.
UsuńZapraszam do zabawy :) : http://mamajakzobrazka.blogspot.com/2013/01/the-versatile-blogger-award.html
OdpowiedzUsuńdziękujemy za wyróżnienie:-)
Usuń