Wczoraj Synuś był nad wyraz cierpliwy i wyrozumiały.
Pozwoliliśmy sobie nawet na krótki spacerek. Dumny tatuś pchał limuzynę synka a mamusia jak to ma zwykle w zwyczaju podglądała wzory firanek u sąsiadów (ponieważ mam w zamyśle takie małe domowe rewolucje, niby nic wielkiego ale chciałabym już powoli zacząć kompletować drobne rzeczy do domu).
Żeby wyjaśnić po ślubie przeprowadziłam się do męża a tam wszystko już jest, było- młode panie domu wiedzą o co chodzi:-). DOM ZOSTAŁ URZĄDZONY PRZEZ "MAMUSIĘ i w stylu mamusi"
Po spacerze mieliśmy gości, moją mamę z tatą i z taką przyszywaną rodzinką czyli kolegę taty z żoną i najmłodszą córką. Znajomość jeszcze z czasów kawalerskich mojego tatusia.
Pan Zbyszek został przyjęty do rodziny jako wuj i tak się już utarło, że ja do wuja i jego żony mam słabość. Mają poczucie humoru i dystans do świata.
Po za tym, która matka nie wypina dumnie piersi jak jej chwalą syneczka.
Nie dość, że babcia dawno wnusia na rączkach nie miała to i ciocia z wprawy jeszcze nie wyszła bo zajmuje się bliźniaczkami szwagra więc syneczek z rąk do rąk wędrował ani razu nie poskarżywszy się mamusi na takie zainteresowanie. Wera, zakochała się od razu w małym i co rusz uciekała do pokoju, żeby podokuczać Szymkowi.