sobota, 8 grudnia 2012

Początki




Jestem sama z maleństwem M. pojechał z teściem załatwić jakieś sprawy.
Jest cisza, spokój, Szymek bawi się w leżaczku.Zasną.  Nie tak dawno zastanawiałam się co się z nim dzieje, był naprawdę nieznośny a dziś od rana bawi się sam tzn.jestem obok, podaje zabawki, potrząsnę misiem czyli dzień jak co dzień.

To już rok jak żyję ze świadomością,że jestem mamą. 
W tamtym roku w Mikołajki dowiedziałam się, że nie jestem już sama, że malutka istota zamieszkała pod moim serduszkiem. 

To było dla mnie poniekąd zaskoczenie,chcieliśmy mieć dzieci,ale nie sądziliśmy,że Mikołaj będzie aż tak hojny, że już. Ręce mi drżały jak patrzyłam na test, na tą małą cieniutką kreseczkę która nieśmiało i powoli zaczynała być widoczna, do jednej byłam przyzwyczajona ale nie do tej drugiej. 
Zaskoczyło mnie,spoważniałam. Zaniosłam do kuchni ściskając mocno w dłoni test.Gorąco mi było, duszno. Głowa pulsowała.  Położyłam go nieśmiało na stole i o ile dobrze pamiętam powiedziałam, "Kochanie mam dla Ciebie prezent"
Mąż patrzył na mnie i chyba tak na prawdę nie wiedział co jest grane bo nadal w ręku trzymał kanapkę. Zezłościłam się, że nie jest to reakcja jakiej oczekiwałam, że nie rzucił mi się w ramiona obsypując pocałunkami, tuląc dziękując, jak to często pokazywane jest w tej szklanej rzeczywistości.

On nie z tych co pokazują emocje, patrzył i nieśmiało dotykał testu, jakby parzył, jeszcze bardziej zaczęłam odczuwać frustrację. 
TAK ZOSTANIESZ TATĄ, JESTEM W CIĄŻY- 
wypowiedziałam te słowa przez ściśnięte gardło. 
Poszłam do pokoju a on do pracy. 
Szybki buziak na do widzenia, tylko tyle aż tyle.
Dzień mi się wtedy tak dłużył, nic nie cieszyło, łzy płynęły po policzkach.
Jak to JA  w ciąży?
Niemożliwe, przecież nie jestem jeszcze gotowa,dopiero co zmieniłam pracę, przeprowadziłam się do męża, nowe okolice, wyzwania, nikogo tak naprawdę tu jeszcze nie znałam. Strach.
POCZUŁAM SIĘ BARDZO SAMOTNA- 
ALE JUŻ WTEDY, W TAMTEJ CHWILI NIE BYŁAM SAMA:-) BYŁEŚ

Płakałam, wyrzucałam sobie brak ostrożności, zrzucałam winę na pecha który krążył wokół mnie do czasu 
WYBACZ SKARBIE SKŁAMAŁAM
 MOJA MAMA WIEDZIAŁA,ŻE ZOSTANIE BABCIĄ.

Zadzwoniłam do mamy trzymając w spoconej dłoni ten gorący kawałek plastiku, który odmienił całe moje życie. 
Mama tak naprawdę otworzyła mi oczy na cud jakiego dostąpiłam.
Jeszcze tak niedawno przecież płakałam, jak mnie lekarz ginekolog nastraszył bezpłodnością, tym,że mogę mieć problemy z zajściem w ciążę a tu taka niespodzianka.
Długo rozmawiałyśmy, mama płakała z radości ,ja z tego,że będę musiała zwolnić tempo życia, zrezygnować po części z siebie. 

Głupie prawda?

O moim stanie odmiennym nikt nie wiedział z rodziny męża aż do Wigilij kiedy to M. przyznał się,że ma dla wszystkich niespodziankę. 
Robiłam wtedy herbatę kiedy wszyscy zaczęli klaskać, przekrzykiwać się składając nam gratulacje. 
Nie ma to jak z zaskoczenia. Życzenia zatem były już dostosowane do zaistniałego faktu. Hit wieczoru.
Jakoś dziwnie się rozmawiało przy śledziku o badaniach, testach, ginekologu. Dla mnie to temat był trochę niezręczny, byłam speszona a M. dumnie pierś wypinał i wznosił kolejne toasty za zdrowie potomka.

To już rok jak uczę sie macierzyństwa, rok podsumowań. Rok pełen zmian, przemeblowania w życiu, przewartościowania.

Teraz myślę, nie myślę 
JESTEM PEWNA ŻE NIC BYM NIE ZMIENIŁA, DOSTAŁAM CENNĄ LEKCJĘ.
 UCZYŁAM SIĘ PRZEZ TE 9 MIESIĘCY MIŁOŚCI TO TEJ MAŁEJ KRUSZYNKI, UCZYŁAM SIĘ POKORY I NIE MYŚLENIA TYLKO O SOBIE I SWOICH PRZYJEMNOŚCIACH.

Oboje się nauczyliśmy siebie nawzajem i uczymy dalej. Czasami są u nas ciężkie dni kiedy czuje się źle, niekochana i niedoceniana ale wszystko to jest nieważne w obliczu tego jak mój mąż trzyma w raminach moje, nasze dziecię. Jak przeczesuje mu palcami ten meszek, włoski na główce, jak trzyma synka podczas kąpieli. Wszysto wtedy staje się nieważne, najważniejsze jest wtedy dobro dziecka, nasze dobro

 I JEGO RAMIONA KTÓRE CZEKAJĄ CO NOC NA MNIE

Śmieję się sama do siebie patrząc na moje ukochane maleństwo, tak nie wiele potrzeba było abym pokochała je całą sobą.  
Nic bym nie zmieniła i nie cofnęła czasu. 
Dostałam fantastyczny prezent i wiem, że kiedyś obok mojego maluszka pojawi się siostrzyczka. 
Nie byłam przygotowana na fakt zostania matką, bałam się tego,że nie dam rady, zawiodę ale z każdym dniem nabieram doświadczenie, wprawy, pewnych umiejętności. 
Staje się, jestem pewniejsza swoich rąk, mocy dotyku.
 Za nic bym nie oddała tych chwil spędzonych z moją pociechą.
  
JEST IDEALNY, WYŚNIONY
CHWILO TRWAJ WIECZNIE 

1 komentarz :

  1. Pamiętam tę masę pojawiających się uczuć po ujrzeniu 2 kreseczek. Radość, ekscytacja i strach przed nieznanym. A teraz...teraz jest tak jak piszesz...cudownie :)

    OdpowiedzUsuń