czwartek, 20 grudnia 2012

Co raz blizej

Coraz bliżej Święta
Coraz bliżej Święta
A ja bym chciała, żeby już było po!!!!!!!!



Po tych wielkich porządkach, których i tak nikt nie docenia.
Po tym wielokrotnym wertowaniu książek kucharskich.
Gotowaniu, pieczeniu, klejeniu pierogów, po tym całym kuchennym szale i zamieszaniu.

Żeby już było po!!!!!!!
Proszę!!!!!

Święta w tym wydaniu, to nowość.
Nigdy nie gotowałam dla tak dużej liczby osób ok 20 uwzględniająć w tym wszystkim nieletnich członków rodziny. Chociaż tak naprawdę nie wiadomo czy będą z nami w tym dniu. Jak zwykle nic nie wiadomo. Nie wiadomo nawet na ile osób nakrywać. 
Wkurza mnie to!!!!! I to bardzo.

Inne smaki dominowały u mnie w domu rodzinnym, inna tradycja, potrawy a teraz na pytania co podam słyszę:
-Nie, nie rób tego, nikt Ci tego nie zje!!!
Ale czemu?
My jedliśmy, nasza rodzina jadła tak co roku i żyjemy:-)

Dla mnie postne potrawy to postne bez grama smalcu czy mięsiwa nawet w sałatce brak ciasta na stole. Pamiętam jak z niecierpliwością wracaliśmy z Pasterki całą rodziną głodni i zachłanni słodyczy, smaku ciasta czy babeczek. 
Już wtedy zaczynaliśmy świętować pomimo zmęczenia i niewyspania.

Ja wiem, że pewnych nawyków i przyzwyczajeń się nie da zmienić ale w tak szczególnym dniu powinno się uszanować czyjś trud włożony w przygotowanie Wieczerzy.
Uszanowanie i chociażby spróbowanie bez zbędnego komentarza.
Mam rację prawda?
Dla tego nie lubię Świąt.
Powinny być kameralne, ciche. 
Powinnam być tulona przez M. pod ciepłym kocykiem z filiżanką gorącej kawusi oglądając po raz setny KEWINA SAMEGO W DOMU.
Powinnam przygotować kilka smakołyków na pobudzenie apetytu ale nie za wiele co by nie przybrać za wiele przez Święta i cieszyć się tą magią, wyciszeniem, zatrzymaniem. Grzać się ciepłem choinki nieważne że sztucznej. 
Ale naszej, pierwszej.

Trudno mi się jeszcze przestawić.
To już drugie Święta tutaj. U męża.
Takie inne
JA INNA
Też tak miałyście po ślubie?
Ciekawa jestem kiedy poczuje, że to są moje Święta, nasze Święta?
Kiedy się w końcu ogarnę i poczuję się jak u siebie?

Brak mi chęci i motywacji do działania. Wiem, że mój trud i tak nie będzie doceniony, przecież to normalne, standard.
 Ale nie dla mnie, nie wyrabiam się na zakrętach, pokochałam blogowanie a na nie też nie znajduje ostatnio czasu. Nie mam nawet z kim pogadać no chyba, że z moim Skarbkiem i z mężem.
Brak mi ludzi, przyjaciół, fakt małżeństwo wszystko zmieniło w moim życiu.
Niedługo koniec roku i czas na podsumowania i bilanse- ciekawe jak mi wyjdą bo nie wszystko potoczyło się po mojej myśli.

Jak sobie zatem radzicie?
Życzę Wam aby ta gonitwa nie zepsuła tego magicznego czasu.
Abyśmy odetchnęły i odpoczęły.

1 komentarz :

  1. kurcze mam to samo brak mi ludzi, straszne to jest, a jeszcze Małżonek teraz później wraca z pracy i zostaje mi tylko Jasiek i bloggowanie :).

    A ja olewam w tym roku całą tą otoczkę, nie mam zamiaru narobić się aby potem wyrzucić do kosza wolę poleniuchować i cieszyć się tą chwilą tylko dla mnie.

    OdpowiedzUsuń