Ostatnio zachodzą same zmiany. Zmiany we mnie, w naszym
synku.
Myślę ostatnio że coraz bardziej jesteśmy od siebie zależni.
Jak jestem zła lub nie w humorze maleństwo też marudzi, jest pobudzone, ciężej
go uspokoić, wyciszyć.
Nie ma co się temu dziwić- łączy nas unikatowa, jedyna więź.
Wspaniała więź. Może tata tylko pozazdrościć.
M. z racji tego, że ostatnio byłam wyłączona z opieki nam
małym poczuł co to znaczy opieka nam dzieckiem.
Jaka to ciężka praca, żmudna
praca, mozolna. Nieraz pytał się czemu Szymon popłakuje. Przecież pielucha
sucha, w brzuszku mleczko a płacz nie ustaje.
Ostatnimi dniami nasza pociecha
zaczęła piszczeć. Ja podeszłam w sposób naukowy wertując fora internetowe aby
lepiej poznać nową umiejętność syneczka
a tata na każdy pisk synka reaguje w sposób, który zawsze skutkował i skutkuje
czyli spacerkiem z pokoju do kuchni i z powrotem.
Ja podejrzewam, że maleństwo chce w ten sposób wyczuć nas,
jakby chciało wymóc pewne zachowania. Ponieważ przebywając całymi dniami w towarzystwie
synka potrafię już wyczuwać jego nastroje i zawczasu zapobiegać wybuchom
niekontrolowanego płaczu. A MOŻE JUŻ
KONTROLOWANEGO?
Sama nie wiem.
Wiem tylko jedno, że
nasz Aniołek posiadł zdolność manipulacji mamusią i tatusiem. Wielokrotnie
obiecywałam sobie, że nie będę nosić synka ale nie potrafię.
Zabawki nie
pomagają, ze śpiewem jestem na bakier ale i to po dłuższej chwili nudzi się
Paniczowi.
Patrzę teraz na swoje dziecię i podejrzewam, że te niewinne
oczka bardzo uważnie śledzą każdy mój ruch. Usta które nie tak dawno nie
reagowały na pieszczoty uśmiechają się szeroko na dźwięk mojego głosu a oczy
szukają mojej twarzy. Sprawia mi to ogromną radość, że synek chce mojej bliskości,
zapachu, dotyku.
Z każdym dniem zaczyna coraz bardziej głużyć, głośniej, swobodniej śmielej a czasami w
najmniej oczekiwanym momencie np. kiedy mamusia zasypia i śnią się jej numery
totolotka.
Znacie, to prawda?
Tak wiec moje dziecię znudziło się już leżeniem na pleckach
i popiskując na mamusie zmusza ją do pokazywania świata, który go otacza i
coraz to bardziej interesuje. Chodzimy,
dotykamy, wąchamy i gestykulujemy. O tak rączki i nóżki małego podróżnika nigdy
nie odpoczywają, ciągle w ruchu jak skrzydełka u koliberka.
O TAK MAM MAŁEGO KOLIBERKA
a o to dowód
A o to prawdziwy PAN KOLIBEREK we własnej osobie
(źródło: sieć)
Prawda, że zbieżność jest uderzająca?
Moje
Maleństwo nie dość, że jest kruche, drobne, to urzeka swoim blaskiem,
naturalnym blaskiem a także jest pod szczególną ochroną i opieką mamusi:-)Zachwyca swoimi ruchami i prostotą. Jest wspaniałym cudem tak jak ten niepozorny ptaszek:-)
Uwielbiam to w swoim dziecku, że cieszy się autentycznie, złości
autentycznie niczego nie udaje, nie oszukuje. Cieszę się nawet z jego dzikich
pisków bo to zbliża nas nieuchronnie małymi kroczkami do składania pierwszych
sylab.
Upragnionego, wyczekanego słowa
MAMA
u nas tatuś, w drugim tygodniu stwierdził, że co to jest opieka nad dzieckiem, a on biedny musi chodzić do pracy i potrzebuje odpocząć.
OdpowiedzUsuńNa drugi dzień jak wrócił, dostał Syna nakarmionego na progu, a ja sobie usiadłam i zaczęłam film oglądać z zakazem przeszkadzania (chyba, że dziecko będzie głodne). Od tego momentu Małżonek pomaga.
u nas nie ma takiego podzialu. oboje zajmujemy sie malym i oboje jestesmy na bierząco. zawsze mogę liczyć na pomoc męża:) tak to juz z maluszkami jest jak zobacząć kawalek pieknego swiata to chca więcej:)
OdpowiedzUsuń