sobota, 17 listopada 2012

Błogi spokój

Nie wiem jak Wy, ale ja jestem zmęczona po całym dniu pracy, pracy w domu i przy moim maleństwie. Szymuś dzisiaj był wyjątkowo spokojny, jak  na razie bo jeszcze przed nami przygotowanie do snu, które przebiega nawet bez problemów. Jako takich ponieważ ostatnio coraz częściej budzi się z płaczem, szlochaniem. 
Sama nie wiem czy to zasługa mojego męża czy tego,że synuś leżał dziś dużo na brzuszku  bo jak na razie prób uśpienia było dwie. Mam nadzieje,że na tym zakończy ponieważ moja doba ciągnie się od 4 nad ranem.

Maleństwo leży sobie jak na razie  w swoim łóżeczku. Śpi, mąż pochrapuje w naszym łóżku, które w ciągu dnia jest królestwem małego a ja myślę jaką jestem szczęściarą. Powinnam prowadzić codzienne statystyki (nie chodzi mi o ilość zużytych pieluszek, chociaż pewne rzeczy notuje w kalendarzu, np. twarde prezenty) lecz jego uśmiechy. Nie do zabawki, lampki przy łóżku ale do mnie. Do mamy.
Ciekawe co taka mała istota myśli sobie, co powoduje nią, że w momencie kiedy nachylam się nad  łóżeczkom  mały jakby czeka, wie jak się ma zachować. Zastanawiam się czy przypadkiem moje szczęście nie stosuje technik manipulacji? Może matka natura wyposażyła go w jakiś zmysł działający w symbiozie z moja podświadomością? Trzeba będzie poczytać gdzieś o tym:-) Jakaś odskocznia by była na jakiś czas od poradników. A wy jak sądzicie?

Prowadzicie jakieś zapiski? Ja postaram się:-). 
Synek od jutrzejszego ranka miej się na baczności bo mama nie spuści z ciebie nawet na minutę z oka (wyjątek toaleta i obiadek).




 

"Gdy przyszłaś na ten świat moje życie całkiem rozjaśniało...
Jesteś moim światełkiem - tak przecież być musiało!
Dziękuję Ci że jesteś, że śmiejesz się i płaczesz...
Że czasem tak na mnie patrzysz...
Tak jakoś pięknie.... "inaczej".



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz