sobota, 10 listopada 2012

Witajcie

    Witam Was i każdą z osobna gorąco pozdrawiam. Wiele razy zastanawiałam się czy jest sens założenia takiego bloga, bo po co, co on mi da? Tak sobie myślałam popijając herbatkę laktacyjną (kolejną zresztą w ciągu  dnia) i im bardziej tak myślałam tym bardziej chciałam się z kimś podzielić tą moją radością. 
        Przebywając na urlopie macierzyńskim nie wiele czasu można poświęcić na plotkowaniu z przyjaciółmi. Odkąd zostałam żoną swojego męża zrezygnowałam z wielu znajomości, bo chciałam się oddać życiu rodzinnemu w pełni. A teraz w moim bliskim otoczeniu nie widać mamusiek popychających wózek, więc nie mam za bardzo z kim wymienić się spostrzeżeniami, refleksjami. Może to Wy będziecie:-) moimi słuchaczami? Może za monitorem też zasiądzie zagubiona, świeża mamuśka, która będzie się uśmiechać czytając moje posty. A jeśli posiadasz doświadczenie podziel się nim ze mną, Nami:-) 

Może zacznę więc od początku, tak jakbyśmy siedziały na kawie przy filiżance fantastycznej kawy w jakiejś fajnej kawiarence. Kiedyś wybrałabym lokal modny, do którego wszyscy chodzą, z fajna muzyką, miłym barmanem:-). Ale to było kiedyś, teraz wybrałabym cichą, miłą kawiarenkę z podjazdem dla wózka, żeby nie bać się, że komuś może przeszkadzać a szczytem moich marzeń byłby przytulny pokoik do karmienia, a nawet stojący w rogu sali parawanik dający odrobinę prywatności w tak intymnej dla mnie sytuacji. Z głośników sączyłaby się cichutko muzyka, która nie wdzierałaby się do głowy nachalnie powodując migrenę i płacz maleństwa. Macie takie lokale godne polecenia? Miejsca gdzie młoda mama nie czułaby się zażenowana? Bo przecież to nie wstyd karmić swoje potomstwo! A  jednak wywołuje zgorszenie i oburzenie przeciętnego Kowalskiego. Czemu? Znacie na to odpowiedz? Sama nie raz byłam światkiem jak mamuśki karmiły swoje maleństwa na ławkach, w toaletach czy w samochodach, pośpiesznie, szybko żeby nikogo nie zażenować odsłoniętą piersią, kawałkiem ciała wystającego spod bluzki. A przecież to jest taki cud, cud o który My mamy walczymy codziennie. Ja codziennie wstaje z rana z obawą, że pokarmu mogę już nie mieć, że wyczerpało się to moje mlekodajne złoże, że moje maleństwo będzie skazane na butelkę i biały proszek. Dla mnie taki dzień będzie końcem czegoś wspaniałego, tej fantastycznej więzi którą tylko ja posiadam i na którą tylko ja mam licencję (cały czas odnoszę się do piersi) bo tata też potrafi zastąpić mamę jeśli chodzi o karmienie i tylko mogę sobie wyobrażać jak bardzo jest mu przykro że nie posiada takich umiejętności jak My. 
       Więc jeśli są jakieś listy poparcia dla inicjatyw społecznych popierających powstawanie miejsc służących tylko mamom karmiącym podpisuje je z zamkniętymi oczami!!!!! Brawo i prosimy o więcej bo mama karmiąca to też konsument, petent a nie człowiek drugiej kategorii. A wy co o tym myślicie Moje drogie? Mam rację?


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz