niedziela, 25 listopada 2012

Rozwarzania andrzejkowe

Fajna niedziela, leniwa niedziela synek w końcu zasną po wczorajszych pocałunkach i pieszczotach matki chrzestnej ma niespożytą energię czego nie mogę powiedzieć o siostrze. Nie dziwie się synusiowi zresztą:-) Tyle zainteresowania jego osobą dawno nie odczuł. Siostra przyjechała do nas ze swoim chłopakiem żeby spędzić andrzejkowy wieczór w czwórkę a raczej w piątkę. Synek oczarowany długimi włosami cioci ciągną ją nie bacząc na protesty i pojękiwania, dawał wyraz zadowolenia z otrzymanego prezentu- gryzaczka. Ciocia cały czas jest na bieżąco z informacjami więc wiedziała, że wielką radość takim prezentem sprawi Szymkowi jak i jego mamusi.

Synek gryzł, machał i pootrząsał gryzaczkiem.Z każdym dniem ten mój synek coraz bardziej przejawia zainteresowanie otaczającym go światem. Nudzi go leżenie na macie edukacyjnej pomimo zmieniania codziennie zabawek czy gadżetów. Synka za to fascynuje podświetlenie regału w kuchni i lampki. Gdy zaczyna płakać dzielny tata bierze małego na ręce do kuchni, a tam cud, synuś przestaje kwilić, głowę zadziera i patrzy. Pomaga to na moment, dopóki się małemu nie znudzą i trzeba szukać innego sposobu na zajęcie jego uwagi. Wykorzystaliśmy więc wczoraj ciocie i to ona oprowadzała Szymka po kuchni i pokoju. Synek już nie jest niemowlaczkim i trochę ciała już nabrał więc zamiana szybko nastąpiła i na ratunek umęczonej cioci jak zwykle ruszyła mamusia. Pomogło. Zasną a my mogliśmy dalej kosztować specjałów które przywiozła kochana cioteczka.

Nie wyobrażam sobie już świata bez Szymka, bez jego uśmiechów, bączków i humorów. Już nie pamiętam za bardzo jak to było przed, przed tym jak się stałam mamusią, matką. Tyle emocji wyzwala w kobiecie macierzyństwo. Uczy pokory, cierpliwości i wiary w swoje możliwości. Stałam się dzięki mojemu synkowi kobietą. Uwolnił pokłady miłości, które od zawsze we mnie były. 

Siostra zadała mi pytanie "CZY ŻAŁUJE?".  A ja spytałam się jej czy czuje się spełniona? Zastanowiła się przez chwilę. Patrzyła na mnie i uśmiechała się. Ona czeka, czeka na kolejny etap swojego życia. Na to żeby powiedzieć sobie, TAK, JESTEM GOTOWA NA DZIECKO, RODZINĘ. Jak na razie ma jeszcze czas, zaczęła magisterkę, pracuje, chce znaleźć swoją drogę w życiu, poznać siebie. Wydaje mi się, że Szymon wzbudza w niej te emocje. Będzie kiedyś dobrą mamusią. Widzę to po tym jak czule całowała uszy, stopy, policzki mojego synka. Jak go nosiła, tuliła, opowiadała bajkę na dobranoc. Może nastąpi niedługo to na co czeka i Szymek za jakiś czas będzie starszym bratem.

Na wszystko przychodzi kolej. Do pewnych decyzji trzeba dorosnąć, dojrzeć. Będąc rodzicem zaprzestaje się myśleć o sobie, o swoich potrzebach, o tej niezależności do której tak szybko chciałam dorosnąć. Ważniejsze teraz dla mnie są potrzeby mojego synka, męża naszej trójki


1 komentarz :

  1. w pelni sie z Toba zgadzam, do macierzynstwa trzeba dojrzec,a jak juz zostaje sie mamusia to jest cudownie,pozdrawiamy i zapraszamy laurciowyswiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń